Adrian Siemieniec po triumfie w Lidze Konferencji. „Pomyliłem się i bardzo się z tego cieszę”
2024-10-04 07:02:31; Aktualizacja: 1 miesiąc temuJagiellonia Białystok sensacyjnie pokonała na wyjeździe FC Kopenhaga. Adrian Siemieniec nie krył radości po tym meczu, ale zdradził, że nie do końca wierzył w zwycięstwo w trakcie spotkania.
Dotychczasowa przeprawa Jagiellonii Białystok w europejskich pucharach była raczej rozczarowująca. Mistrz Polski rozprawił się z litewskim FK Poniewież (7:1 w dwumeczu), co zapewniło mu występy jesienią na arenie międzynarodowej, ale późniejsze starcia z FK Bodø/Glimt oraz Ajaksem Amsterdam dla „Dumy Podlasia” były lekcjami futbolu (porażki 5:1 oraz 7:1 w dwumeczach).
Biorąc to pod uwagę, Jagiellonia przed starciem z FC Kopenhaga, czyli zespołem, który w dwóch poprzednich sezonach brał udział w Champions League, była skazywana na porażkę. Mistrz Polski jednak zdołał wygrać 2:1, czym przedłużył swoją serię zwycięstw do czterech spotkań.
Warte podkreślenia jest to, że Jagiellonii udało się odwrócić losy meczu, ponieważ od 12. minuty przegrywała, gdy do siatki trafił Pandelis Chadzidiakos. Później na listę strzelców wpisali się Afimico Pululu oraz, w ostatniej akcji meczu, Darko Czurlinow.Popularne
Na pomeczowej konferencji prasowej swojej radości nie krył Adrian Siemieniec, ale zdradził, że nie do końca wierzył w zwycięstwo w trakcie spotkania. Zauważył też, że szczęście w czwartkowy wieczór sprzyjało jego podopiecznym.
- Czymś, po czym wydawałoby się, że ten mecz już nie odwróci się na naszą korzyść w tak wspaniały sposób, jest fakt, że przy stanie 1:0 dla gospodarzy mieliśmy dwie naprawdę bardzo dobre okazje po kontrataku. Jeżeli nie wykorzystujesz takich sytuacji, na takim stadionie z takim przeciwnikiem, to trudno jest myśleć o zwycięstwie. Pomyliłem się i bardzo się z tego cieszę. Zdaję sobie sprawę, że trochę piłkarskiego szczęścia było dzisiaj po naszej stronie. Były spalone, które mogły się skończyć bramkami. Była sytuacja w końcówce, kiedy napastnik gospodarzy miał piłkę na głowie. Pewnie gdyby to strzelił, to teraz rozmawialibyśmy w innych nastrojach. Z przebiegu meczu, przy naszych sytuacjach porażka byłaby dużym niedosytem. Grając takie spotkania, musisz mieć trochę piłkarskiego szczęścia po swojej stronie. Dzisiaj my mieliśmy i w ostatniej minucie wyprowadziliśmy tę jedną akcję, która da nam fantastyczne trzy punkty. Takie zwycięstwo naprawdę fantastycznie smakuje. Oczywiście dużo kosztuje trenera na ławce, ale jeżeli mamy kończyć w taki sposób, to można tak przeżywać - stwierdził opiekun mistrza Polski.