W piątkowy poranek 22-latek udał się na trening OGC Nice. O 10:30 zatrzymał swój pojazd na pasie awaryjnym pośrodku wiaduktu Magnan, około dziesięciu kilometrów od siedziby klubu.
Następnie przeszedł przez barierkę bezpieczeństwa, mając pod sobą przepaść o wysokości 100 metrów. Młodziutki pomocnik trapiony ponurymi myślami chciał skoczyć.
Obserwatorzy niezwłocznie poinformowali o całej sytuacji odpowiednie służby. Te po przyjeździe na miejsce zdarzenia rozpoczęły dialog, od którego powodzenia zależało życie młodego człowieka.
Na moście i poniżej wprowadzono środki bezpieczeństwa.
Wiadomość bardzo szybko dociera także do nicejskiej drużyny, która przysłała posiłki. Na miejsce udali się prezes Jean-Pierre Rivere, ale także Fabrice Bocquet, dyrektor generalny i Florent Ghisolfi, dyrektor sportowy. Wraz z nimi zabrał się klubowy psycholog.
Ten ostatni doskonale zna przypadek 22-latka.
Przez kilka ostatnich tygodni były piłkarz Caen otrzymywał wsparcie psychologiczne, mające raczej na celu ulżenie jego bardzo wrażliwej osobowości. Wczoraj w ciągu dnia pojawiły się pogłoski o romantycznym rozstaniu, ale tak nie było. To depresja, która dotknęła go podobnie jak wielu innych sportowców, którzy nie mają odwagi o tym rozmawiać.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Po ponad trzech godzinach rozmów Beka Beka wrócił na bezpieczny grunt.
Klub obiecuje, że udzieli mu wszelkiego wsparcia. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Do tragedii nie brakowało wiele.
22-latek musi teraz rozegrać najważniejszy mecz życia. Depresja to okrutny przeciwnik, o którym dopiero od niedawna mówi się więcej.