Arsenal: Arteta zaatakował statystykami w samoobronie po fatalnych wynikach
2020-12-21 11:53:40; Aktualizacja: 3 lata temuArsenal nie wygrał w Premier League od pierwszego listopada, a w ostatni weekend musiał uznać wyższość Evertonu. Mimo to Mikel Arteta nie traci nadziei na poprawę sytuacji jego drużyny, o czym świadczą jego słowa wypowiedziane przed meczem z Manchesterem City.
„Kanonierzy” po raz ostatni zwyciężyli w angielskiej ekstraklasie, gdy przyszło się im zmierzyć z Manchesterem United. Od tego czasu zremisowali dwukrotnie i ponieśli aż pięć porażek, co sprawiło, że znaleźli się oni na piętnastym miejscu w tabeli.
Aby oddać położenie Arsenalu, warto dodać, że klub dzielą raptem cztery punkty od strefy spadkowej, w której na ten moment znajdują się Sheffield United, West Bromwich Albion oraz Burnley.
Chociaż sytuacja londyńskiej ekipy nie napawa optymizmem, Mikel Arteta wciąż wierzy w to, że niebawem uda się przezwyciężyć wszelkie trudy. Na swoją obronę przytoczył z kolei… statystyki. Popularne
– Nie czytam prasy ani opinii innych osób w mediach społecznościowych, bo inaczej bym zwariował. Swoim piłkarzom zalecam dokładnie to samo – wyjawił przed konfrontacją z Manchesterem City.
– Wszystko, co czuję w Arsenalu, to tylko wsparcie, zachęta do dalszej pracy i całkowita pewność, że razem przez to przebrniemy – stwierdził.
– Kiedy pytasz o szatnię i atmosferę w klubie, odpowiadam: atmosfera jest dobra. Tak dobra, jak to tylko możliwe w momencie, kiedy wszyscy cierpimy, bo wyniki w Premier League bardzo nam szkodzą – kontynuował.
– W szatni, kiedy przegrywasz, jest to trudne, ponieważ zawodnicy również cierpią, ponieważ im zależy, ponieważ wymagają od siebie więcej, ponieważ poziom pewności siebie zaczyna spadać, ale to wciąż jedność – dodał.
– W zeszłym roku wygraliśmy mecz z Evertonem z dwudziestopięcioprocentowymi szansami na zwycięstwo. Wygrywamy 3-2. W miniony weekend było sześćdziesiąt siedem procent szans na wygraną. Każdy mecz Premier League w historii z dziewięcioma procentami szans na przegraną, przegrywamy. Trzy procent z Burnley i przegrywasz, siedem procent z Tottenhamem i przegrywasz – uzupełnił.
– Nie chodzi tylko o postawę na boisku. Jest jeszcze coś, co musimy pójść po naszej myśli, a obecnie tak nie jest. Mówiąc to, słyszę - nie obchodzi mnie to, następnie przegrywasz. Jedyne, co kogo obchodzi, to fakt, że przegrywasz i później tego słuchamy – zakończył.
Trzeba przyznać, że Hiszpan wybrał dosyć zaskakującą linę obrony opartą na statystykach, które, bądź co bądź, są jeszcze większym zaskoczeniem. Nie mówiąc już o tym, że ciężko tak naprawdę ustalić ich źródło.
To, co pewne, to fakt, iż Arsenal we wtorek zmierzy się z „Obywatelami” w Pucharze Ligi Angielskiej. Niewykluczone, że od wyniku tej rywalizacji będzie zależeć przyszłość Artety.