Balotelli wciąż w formie: z Manchesteru do Londynu pod eskortą taksówki
2012-12-09 19:29:47; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Gdy myślimy sobie, że Mario Balotelli nie może już zrobić niczego bardziej zadziwiającego niż dotąd, ten nie przestaje nas zaskakiwać. Tak było i tym razem.
Śmiemy twierdzić, że każdy normalny człowiek, by wymyślić te wszystkie dziwne sytuacje, w jakich znajdował sie już "Super Mario", musiałby być kompletnie pijany, bądź pod wpływem innych (silnych) środków odurzających. Naprawdę, czasami gdy czytamy o wyczynach "Super Mario", ręce opadają nam do poziomu podłogi i bardzo ciężko nam je stamtąd podnieść.
Ale Mario chyba z tego wszystkiego jest zadowolony. Jest o nim głośno, a jego zdjęcie z meczu z Niemcami (chyba nie musimy go tutaj wrzucać, wszyscy pamiętacie, jak celebrował bramkę w półfinale mistrzostw Europy) zostało wybrane wśród najlepszych fotografii roku przez agencję Reuters.
Ostatnio wymyślił kolejny sposób na pokazanie swojej odmienności. Chcąc dojechać z Manchesteru do Londynu na spotkanie ze swoim agentem uznał, że GPS to urządzenie zbyt... jakby to powiedzieć, mainstreamowe. Poszedł więc do swoich znajomych taksówkarzy (czego taki Sławomir Peszko na pewno by mu nie polecił) i poprosił o to, by pomogli mu się dostać do Londynu.
Co w tym dziwnego, spytacie? No właśnie tutaj do gry wkracza wyobraźnia Balotellego. Urodzony w Palermo piłkarz nie wsiadł do taksówki i nie pojechał do mieszkania Martina Jola (Mino Raiola dba o interesy zarówno Włocha, jak i Holendra) jak Pan Bóg przykazał. W zamian poprosił, by taksówkarz towarzyszył mu w drodze do Londynu jako... eskorta. Bał się, że w drodze będzie co najmniej tak zagubiony, jak dzisiaj na boisku, gdzie był cieniem zawodnika ze swoich najlepszych spotkań.
Kierowca oczywiście nie odmówił. Taksówkarze z Manchesteru mają o Włochu wyrobioną opinię i bynajmniej nie postrzegają go przez pryzmat używania kolegów z zespołu młodzieżowego jako tarczy do rzutków, odpalania fajerwerków w mieszkaniu czy przebieranie się za świętego Mikołaja i wyrzucanie pieniędzy na ulice. Nie, dla nich "Super Mario" to super klient. Normalnie kurs z Manchesteru do Londynu kosztuje około 400 funtów, ale kierowcy z Manchesteru mówią otwarcie, że Balotelli do skąpych klientów nie należy.
Cóż się jednak dziwić. Kilka miesięcy temu podczas przeszukania policjant znalazł w kieszeni piłkarza pięć tysięcy funtów. Spytany o to, dlaczego nosi taką kwotę przy sobie, odpowiedział: - Bo jestem bogaty.