Bartosz Salamon przekonuje: Ta substancja nie miała prawa się u mnie znaleźć

Bartosz Salamon ma poważne kłopoty. W jego organizmie wykryto maskującą substancję - chlortalidon, co może poskutkować długim zawieszeniem. Oczywiście, na ten moment nic nie jest pewne.

Sprawą doświadczonego stopera, szkolącego się niegdyś w akademii AC Milanu, zajmuje się specjalnie zwołana komisja. UEFA nie zawiesiła 31-latka, badając pobraną od niego próbkę B.

Reprezentant Polski, powołany ostatnio awaryjnie przez Fernando Santosa na marcowe zgrupowanie, musi zatem czekać na wyniki drugiego testu. Lech Poznań zapewnia, że wierzy w niewinność swojego zawodnika i okazuje mu pełne wsparcie.

Salamon wystąpił w sobotnim derbach Poznania z Wartą, przebywając na murawie całe spotkaniu. Mistrz Polski pokonał lokalnego rywala 2:0.

Gdy kurz sportowy opadł, 31-latek udzielił wywiadu stacji Canal+ Sport, przekonując, że głośna afera dopingowa to jeden duży błąd.

- Jestem w stanie wyliczyć wszystko, co przyjąłem w ostatnich tygodniach. Ta substancja nie miała prawa znaleźć się w moim ciele. Coś mi tutaj nie gra. Łudzę się, że próbka B pokaże, że to był jeden wielki błąd. A jeśli tak nie będzie, to zastanowimy się, co dalej. Czuję się jak w brzydkim koszmarze - wyjawił defensor.

- Razem z klubem szukamy jak najlepszych prawników. Dopóki nie będzie wyniku próbki B, to nie ma o czym mówić. Mógł być taki temat, o którym się nie mówi. Nawet fakt, że UEFA nie zawiesiła mnie po pierwszej próbce, daje nadzieję, że oni chyba też zdają sobie sprawę, że coś nie gra w tej sytuacji. Zazwyczaj sportowiec jest zawieszany od razu. Mam nadzieję, że wszystko szybko skończy się dla mnie korzystnie.

Bartosz Salamon od kilku miesięcy odgrywa istotną rolę w układance trenera Johna van den Brom, dzięki czemu uzbierał w tym sezonie już 14 występów, w tym cztery w Lidze Konferencji Europy.