Benjamin Mendy idzie w zaparte. Francuz nie przyznaje się do zarzutów

W poprzednim roku Benjamin Mendy został oskarżony o popełnienie kilku przestępstw o charakterze seksualnym. Jak się okazało, Francuz nie przyznaje się do winy - informuje „The Athletic”.

Benjamin Mendy na początku bieżącego roku opuścił więzienie po spędzeniu w nim wcześniej aż 134 dni. Obrońca Manchesteru City musiał od tego czasu przebywać w domu i zdać wszelkie dokumenty, zezwalające na zagraniczne podróże. Termin procesu został wyznaczony na 25 lipca, wcześniej Francuz uczestniczył w kilku rozprawach.

Podczas ostatniej z nich Mendy ponownie zaprzeczył postawionym mu zarzutom - tych łącznie jest dziesięć, dotyczą przeważnie gwałtów i napaści seksualnych, dotykających cztery kobiety. Francuski zawodnik miał się ich dopuścić na przestrzeni 2018 i 2021 roku.

Manchester City wraz z oskarżeniami, płynącymi w stronę Mendy'ego zawiesił go natychmiastowo w prawach piłkarza i odciął się całkowicie od jego osoby, wycofując wszelkie związane z nim produkty klubowe. Na darmo szukać także jakichkolwiek podobizn bocznego obrońcy na stadionie czy stronach internetowych, należących do „Obywateli”.

Sprawa reprezentanta Francji jest już kolejnym skandalem na tle seksualnym w angielskim światku futbolowym. Wcześniej głośno było między innymi o występku Adama Johnsona skazanego za molestowanie nastolatki czy o Gylfim Sigurðssonie oskarżonym o pedofilię. Szczególnie za zastanawiający można uznać przypadek tego drugiego, gdyż po usłyszeniu zarzutów zniknął ze świata publicznego i na ten moment nie wiadomo, gdzie obecnie Islandczyk się ukrywa.

Benjamin Mendy trafił pod skrzydła Pepa Guardioli w 2017 roku, po udanym okresie w AS Monaco. Piłkarz kosztował ekipę z Manchesteru ponad 55 milionów euro.

Lewy obrońca był też reprezentantem Francji, dla której rozegrał dziesięć spotkań i uczestniczył w Mistrzostwach Świata w 2018 roku.