Do Mistrzostw Świata pozostał niecały miesiąc. Bliskowschodnia impreza od początku budzi szereg kontrowersji.
Pod adresem organizatora turnieju nieustannie spływa masa zarzutów. Państwo ze wschodniej części Półwyspu Arabskiego swoją konserwatywną polityką i tradycjonalizmem przeczy wzorcom propagowanym obecnie przez większość.
Katarowi zarzuca się wyzysk roboczy obywateli, a szczególnie mniejszości narodowych, brak poszanowania praw kobiet i oczywiście deprecjonowania społeczeństwa LGBT w swej kulturze.
Na temat zbliżającego się mundialu głos zabrał brytyjski minister spraw zagranicznych - James Cleverly. 53-latek w niefortunnych słowach zwrócił się właśnie do grupy kibiców, reprezentujących mniejszości seksualne.
- Jedną z niezwykle istotnych rzeczy, które chciałbym powiedzieć kibicom piłki nożnej, jest to, by respektowali naród gospodarza Mistrzostw Świata. Katarczycy starają się, by ludzie mogli być sobą i cieszyli się futbolem. Myślę, że przy odrobinie elastyczności i kompromisu z obu stron, to może być bezpieczny turniej - powiedział 53-latek.
Oczywiście, wypowiedź ta spotkała się z dużą krytyką. Zaledwie kilka dni temu w katarskiej stolicy Dosze służby zatrzymały działacza na rzecz osób LGBT+ - Petera Tatchella. Mężczyzna planował przeprowadzić tam protest przeciwko łamaniu praw człowieka.
- To szokujące słowa. Sport powinien łączyć, a nie dzielić. Powinien być dla wszystkich niezależnie od kultury, wiary czy przekonań. Wielu kibiców poczuje, że nie może wziąć udziału w tym turnieju z uwagi na działania Kataru wobec osób LGBT+. Nasz rząd powinien przeciwstawić się FIFA i zrobić wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo naszym kibicom. W zamian tego bronią dyskryminujących wartości - skomentowała Lucy Powell, minister cyfryzacji, kultury, mediów i sportu.