Były arbiter atakuje szefa sędziów: Facet od lat demoluje tę organizację!
2018-03-01 15:24:26; Aktualizacja: 6 lat temuByły ekstraklasowy i międzynarodowy arbiter, Marcin Borski, opublikował na Facebooku długi post, uderzający w Przewodniczącego Kolegium Sędziów, Zbigniewa Przesmyckiego.
Borski zaczął prowadzić mecze Ekstraklasy w sezonie 1999/2000.W 2006 roku zadebiutował z kolei w europejskich pucharach i odtamtej pory regularnie sędziował również w Lidze Europy, LidzeMistrzów i spotkaniach międzypaństwowych. W 2016 roku zdecydowałsię on zakończyć karierę sędziowską i zajął się m.in.ocenianiem innych arbitrów.
Bezpośrednią przyczynąumieszczenia bardzo mocnego wpisu przez 44-latka było to, co działosię na boisku w trakcie ostatniego hitu Ekstraklasy pomiędzy LegiąWarszawa a Jagiellonią Białystok (0:2). Borski zaatakował w nimPrzesmyckiego, przedstawiając, jak przez jego działanie wygląda obecnie sędziowanie w Polsce.
„Dlaczego odmawiam współpracy zPanem Przesmyckim?
Niestety, w moim odczuciu po ostatnimprzypadku z meczu Legia - Jagiellonia, czara goryczy się przebrała.W najważniejszych rozgrywkach piłkarskich w Polsce, w meczu naszczycie (dobrze że nie w ostatniej, decydującej kolejce!) sędziauznaje gola, wznawia grę a następnie przerywa ją i anuluje gola.Jak mówią Przepisy Gry: „Sędzia nie może zmienić swojejdecyzji wtedy, gdy sam uzna ją za niewłaściwą, względnie nasugestię innego z pozostałych sędziów, jeśli gra została jużwznowiona.” To wie każdy sędzia! Nawet sędzia początkujący. Cosprawiło, że tak doświadczony arbiter jak Daniel Stefański (sorryDaniel, nothing personal) zdecydował się na taki krok? Trudno towyjaśnić racjonalnie, ponieważ przepis nie daje tu pola dointerpretacji. Czy można to wytłumaczyć przemęczeniem sędziego,który z niewiadomych przyczyn non-stop obsadzany jest co kilka dnina przemian VAR/sędzia na meczach ekstraklasowych? Moim zadaniemnie.
Moim zdaniem to efekt totalnego bałaganu w organizacjisędziowskiej oraz atmosfery przyzwolenia na łamanie i naginanieprzepisów Przepisów Gry, która nastała wraz z uzyskaniem przezPana Przesmyckiego całkowitej i jednoosobowej kontroli nadpoczynaniami sędziów. Ileż to razy, kiedy zwracano Przesmyckiemuuwagę, że nagina przepisy gry, z jego ust padało: „A komu toprzeszkadza?! Show must go on! Jest fajnie bramki padają, ludzie sięcieszą.” A że ze spalonego - to nieważne. A że po karnym zanierozmyślną rękę – nieważne!
Z bólem serca; wiem, żezapłacę za to rachunek, bo zemsta z tamtej strony w jestnieunikniona, ale muszę zrezygnować ze współpracy z PanemPrzesmyckim. Zrezygnowałem już raz z firmowania tej jawnejsamowolki, czyli z Komisji Szkoleniowej Kolegium Sędziów PZPN.Teraz rezygnuję znowu: i z udziału w kursie dla obserwatorówszczebla centralnego, na który miałem jechać w najbliższy piątekoraz z możliwości obserwowania i oceniania sędziów Ekstraklasie.Mam dość. Facet demoluje od lat organizację sędziowską i niktnie może nic z tym zrobić? A oto lista dokonań, rok po roku:
1.2012 – na "dobry" początek pozbycie bardzo solidnegosędziego międzynarodowego Dawida Piaseckiego (był moim niezawodnymbramkowym w rozgrywkach UEFA). Tłumaczono Przesmyckiemu, że możemu potem zabraknąć dobrych sędziów. Dziś Dawid ma dopiero 40lata, a do VAR-u brakuje w PZPN doświadczonych arbitrów. Zresztąpozbywanie się niewygodnych ludzi to hobby Pana Przesmyckiego. Mampytanie? Dlaczego nie korzysta z wiedzy Michała Listkiewicza?Dlaczego pozbył się innych doświadczonych, w tym sędziego orekordowej liczbie
sezonów w ekstraklasie?
2. 2013– wprowadzenie bez przygotowania niedoświadczonych sędziówbramkowych do Ekstraklasy. Tłumaczono Przesmyckiemu, że bramkowizgodnie z zaleceniami UEFA muszą mieć niemalże ten sam poziomumiejętności i odporności na stres, to wysłał za bramkę sędziówz niższych klas. Efekt – słynne dwie wtopy na Wisła – Legia iWisła – Podbeskidzie (byłem, widziałem niestety).
3. 2014– Wprowadzenie w Ekstraklasie unikalnej w skali światowejinterpretacji ręki. Ostrzegano Przesmyckiego, że obrońca nie jestw stanie wykonywać wślizgu na „torpedę” z rękamiprzyklejonymi do tułowia i nóg, ale on uznał, że fajnie będziejak padnie więcej bramek z karnych, bo w końcu „komu toprzeszkadza?”.
4. 2015 – Zabawy z czasem gry, czyliwprowadzenie kończenia meczów równo z upływem czasu niezależnieod rozwoju wypadków na boisku. Efekt? Wszyscy pamiętają jakzawodnicy skakali sędziom do gardeł po kończącym gwizdku, kiedynie mogli sfinalizować obiecującej akcji.
5. 2016 – sprawaKoleżeńskiego Fundusz Pośmiertnego – nie będę się rozpisywał.Już inni to zrobili w tym miejscu.
6. 2017 – VAR. Wiem, żeto nie Przesmycki odpowiada osobiście za wprowadzenie VAR, ale to onodpowiada za politykę kadrową. Jego działania doprowadziły dotego, że niektórzy sędziowie sędziowali po 3 mecze w przeciągu3-4 dni (europejskie puchary / VAR / Ekstraklasa czy VAR /Ekstraklasa / VAR). Biorąc pod uwagę, że muszą się przy tymprzemieszczać po Polsce, zwykle samochodem, powstaje pytanie kiedy,ile i czy w ogóle odpoczywają, żeby zregenerować siły.
7.2018 i wcześniej – doprowadzenie do kompletnej zapaści wśródsędziów I, II ligi. Oni wykonują tę samą pracę co sędziowie wEkstraklasie, a jak uzyskają 10% dochodów sędziego zawodowego touznają miesiąc za dobry. Powinni być zapleczem dla grupyzawodowej. Czy są? Chyba sam Przesmycki tak nie uważa skoro niedopuszcza ich nawet do roli rezerwowego sędziego VAR…
Podsumowując,wiem że za te parę słów prawdy zapłacę rachunek. Trudno. Niktnie musi być obserwatorem w Ekstraklasie czy w UEFA. Nikt na siłęnie musi pracować w piłce. Wszystkich (poczynając od PrezesaŁazarczyka) z Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej przepraszam.Wiem, że moje słowa nie spodobają się. Jeśli trzeba ustąpię zfunkcji Przewodniczącego Kolegium Sędziów MZPN. Jestem dodyspozycji.
PS. Wiem, że lista dokonań jest większa, alechyba i ta wystarczy.” - czytamy na facebookowym profilu Borskiego.