Los Angeles FC stanęło przed dużą szansą na obronę tytułu. Podopieczni Stevena Cherundolo ponownie dotarli do wielkiego finału, zajmując najpierw trzecie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej.
W fazie play-offów pokonali natomiast Vancouver Whitecaps, Seattle Sounders i Houston Dynamo.
Columbus Crew rozgrywki w Konferencji Wschodniej również skończyło na trzeciej lokacie, ale w fazie pucharowej miało więcej problemów. Drużyna z Lower.com Field musiała trzykrotnie mierzyć się w 1/8 finału z Atlantą.
W końcu ekipa z Ohio spotkała się w finale z rywalem z Kalifornii.
Podopieczni Wilfrieda Nancy'ego w pierwszej połowie prowadzili już 2:0. Najpierw z rzutu karnego trafił Cucho, a potem świetnym wykończeniem popisał się Yaw Yeboah.
Tego drugiego powinni kojarzyć sympatycy Wisły Kraków. Ghańczyk zagrał 50-krotnie w jej barwach, notując dziesięć goli i pięć asyst.
Drużyna z Los Angeles odżyła dopiero po zmianie stron. Wtedy też, a dokładniej w 60. minucie na boisku pojawił się Mateusz Bogusz.
Obrońcy trofeum nawiązali kontakt, trafiając do siatki w 74. minucie, ale nie potrafili doprowadzić do wyrównania. Trzecie trofeum MLS dla Columbus Crew stało się faktem.
ARE YOU KIDDING ME WITH THIS PASS 🤯@yawyeboah_gh ✘ @malteamundsenn pic.twitter.com/dP70oTlBn2
— The Crew (@ColumbusCrew) December 9, 2023
ARE YOU KIDDING ME WITH THIS PASS 🤯@yawyeboah_gh ✘ @malteamundsenn pic.twitter.com/dP70oTlBn2
— The Crew (@ColumbusCrew) December 9, 2023
Dénis Bouanga pull one back!
— LAFC (@LAFC) December 9, 2023
15 minutes left with all to play for.#CLBvLAFC 2-1 pic.twitter.com/RFRz1wptn2