Co trzech bliźniaków, to nie jeden. Lechia weryfikuje formę Piasta
2016-02-27 19:13:12; Aktualizacja: 8 lat temuSłaby początek wiosny lidera - Lechia wbija Piastowi trzy gole. Świetny mecz Michała Maka, aktywni bracia Paxiao - Mateusz Mak co prawda strzelił gola, ale to jedyny mocny akcent gliwiczan w tym meczu.
Bez kontuzjowanego Peszki i chorego Mili, z Budziłkiem w bramce, braćmi Paxiao w ofensywie i drugim napastnikiem Kuświkiem - tak Piotr Nowak ustawił Lechię po wpadce na pustyni w Kielcach. Lekiem na strzelecką niemoc Piasta było... posadzenie na ławce Barisicia i Nespora, którzy nie zaliczą do udanych ostatniego występu przeciwko Pogoni. W wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy Macieja Jankowskiego, który za to spisał się dość słabo podczas gry z Górnikiem Łęczna.
Już po pierwszych 45 minutach widzieliśmy, że trenerska terapia lepiej zadziałała na gospodarzy. Piast tylko raz zatrudnił Budziłka - były golkiper Legii popisał się jednak świetnym refleksem i sparował piłkę na róg, który przyniósł bramkę... dla Lechii. Co się dzieje z liderem, w którego barwach wyróżnia się jedynie Pietrowski (w dodatku wychowanek gdańskiej drużyny) oraz Szmatuła? Zero akcji ze strony Mraza, brak ataków środkiem pola pod kierownictwem Vacka, słaba postawa w obronie (w pierwszej połowie gospodarze oddali aż 13 strzałów) Od początku Lechia narzuciła swoje warunki, grając bardzo wysoko. W tej sytuacji cała siła ofensywna "Biało-Zielonych" miała idealne warunki do zabawy.
Świetny mecz ma za sobą Michał Mak. To on napędzał ataki Lechii, dryblował, robił kółeczka i przebijając się przez defensywę, stworzył świetne okazje swoimi wrzutkami w pole karne. Trzy pierwsze próby zepsuł Flavio Paxiao, sam Mak zaliczył też straszne pudło po dośrodkowaniu Milosa Krasicia. W 31. minucie w końcu jednak "Maczek" zaliczył kluczowe podanie, które próbował zamienić na bramkę Flavio - powstrzymał go Szmatuła. Bramkarz "Piastunek" był jednak bezradny wobec strzału Grzegorza Kuświka. Przez wielu skreślony napastnik świetnie wypadł w okresie przygotowawczym i zaliczył pierwsze trafienie dla Lechii. Gdański "Maczek" świetnie poradził sobie pod koniec pierwszej części, kiedy wykorzystał stratę gości w środku pola. Dynamika skrzydłowego pozwoliła mu wyprzedzić obrońców Piasta i pokonać Szmatułę. Popularne
Kapitan schodzi ze statku
Lechia wchodziła na drugą połowę mocno podbudowana świetną grą i korzystnym rezultatem. Niestety, przy takim wyniku nie można popełniać takich fauli, jaki przydarzył się Milosowi Krasiciowi. Występujący dziś z opaską kapitańską Serb już na początku spotkania dostał żółtą kartkę. Dobrze grający, odrodzony były gracz Juve zszedł do szatni 3 minuty po gwizdku oznajmującym rozpoczęcie drugiej części gry. Bezmyślny faul po starcie piłki sprawił, że szansę Piasta wzrosły.
Gracze Latala nie wykorzystali w pełni tego prezentu. Kontaktowa bramka Mateusza Maka (po błędzie Budziłka) ucieszyła jedynie rodzinę i znajomych bliźniaków, gdyż goście z Gliwic nie mieli zbytnio pomysłu na wyrównanie. Warto dodać, że sporą zasługę ma tu Piotr Nowak, który od razu zareagował na wykluczenie Krasicia. Wprowadzenie Kovacevicia i Stolarskiego za Marco Paxiao i Kuświka osłabiło co prawda atak gospodarzy, ale dzięki temu Piast nie mógł rozwinąć skrzydeł, a Lechia mogła spokojnie bronić wyniku. Kropką nad i była dość kuriozalna bramka Stolarskiego (ale po świetnej akcji) w ostatniej minucie gry.
Atrakcyjny i pełny emocji mecz zweryfikował formę lidera. To już nie świetne poukładany, tworzący groźne akcje zespół, tylko mocno zaspany, może nieco przytłoczony zbiór zawodników. Zawodzi Mraz, zawodzą napastnicy, mało widoczny jest Vacek, trochę błysku wnosi jedynie Bukata. To za mało, by pewnie utrzymać przewodnictwo w tabeli. Wszystko jednak zależy od Legii i jej jutrzejszego pojedynku z Ruchem. Wydaje się jednak, że Piast wycofał się nieco z walki o mistrzostwo na własne życzenie. Czy ostatecznie "spuchł"? Okaże się po kolejnych dwóch, ciężkich meczach w ramach ligowego maratonu.
Lechia bez etatowych reprezentantów grała lepiej. To pokazuje, jakie rezerwy tkwią w trójmiejskim teamie. Świetny Mak, aktywny nie tylko w polu karnym Marco i groźny, choć nieskuteczny Flavio, siła młodości z ławki w postaci Kovacevicia, Stolarskiego i Haraslina, odkurzony Kuświk. Piotr Nowak może być architektem Lechii na miarę jej możliwości i ambicji, nie tylko niemieckiego właściciela, ale również kibiców. Byle tylko dawka optymizmu, wlana w ich serca po dzisiejszym efektownym zwycięstwie, nie została we wtorek zastąpiona czarą goryczy.