Czesław Michniewicz po porażce z Rakowem Częstochowa. „Polskie zespoły muszą się kiedyś nauczyć takiej sytuacji, w której się znajdujemy”
2021-09-25 22:56:11; Aktualizacja: 3 lata temuTrener Czesław Michniewicz wypowiedział się po przegranym hitowym pojedynku w ramach dziewiątej kolejki Ekstraklasy pomiędzy Legią Warszawa a Rakowem Częstochowa (2:3).
Sobotni pojedynek z udziałem aktualnego mistrza z wicemistrzem oraz zdobywcą Pucharu i Superpucharu Polski zapowiadał się na najbardziej interesujący spośród wszystkich odbywających się na naszych rodzimych boiskach w ten weekend.
I taki w istocie był oraz zakończył się niezwykle cenną wyjazdową wygraną odniesioną przez drużynę prowadzoną przez Marka Papszuna, która w ten sposób zwiększyła swoją przewagę nad Legią Warszawa w ligowej tabeli do pięciu punktów.
Swojego rozczarowania z zaistniałego faktu nie ukrywał Czesław Michniewicz, bo poniósł w ten sposób czwartą porażkę na siedem rozegranych meczów na ławce trenerskiej „Wojskowych” w tym sezonie Ekstraklasy.Popularne
- Dobrze rozpoczęliśmy mecz. Potrafiliśmy utrzymać się przy piłce i konsekwentnie budowaliśmy akcje, czego efektem było uderzenie Andre Martinsa w poprzeczkę. Później przytrafił nam się jednak błąd w postaci rzutu karnego. Sprezentowaliśmy gola rywalom. Na szczęście szybko doprowadziliśmy do remisu po uderzeniu Mahira. Spotkanie się wyrównało i chcieliśmy dążyć do zdobywania kolejnych bramek. W przewie powiedzieliśmy sobie, co chcemy robić, ale po wejściu na boisku, wydarzenia nie potoczyły się po naszej myśli. Goście potrafili wykorzystać swoją fizyczność, przegraliśmy pojedynek główkowy i znów wyszli na prowadzenie. Po chwili gotowi do wejścia byli Charatin z Mucim. Zrobiliśmy faul taktyczny, ale nie w tym miejscu, w którym powinno się faulować. W efekcie daliśmy przeciwnikowi szansę i Lopez zrobił świetnie to, z czego słynie w Ekstraklasie. Było 1-3. Były zmiany. Były okazje, żeby doprowadzić do remisu. Szkoda szansy Rafy Lopesa, nie mówiąc już o główce Mahira. Byliśmy nieskuteczni w przeciwieństwie do Rakowa. Jak się gra u siebie i ma się tyle sytuacji, to trzeba je wykorzystywać - powiedział szkoleniowiec klub ze stolicy Polski.
- Zdaje sobie sprawę z tego, że natraciliśmy punktów, ale polskie zespoły muszą się kiedyś nauczyć takiej sytuacji, w której się znajdujemy. Owszem, cieszymy się z miejsca w Lidze Europy, ale nie jest łatwo łączyć swojej obecność tam z ligą, bo do tego dochodzą podróże. To wszystko ma znaczenie. Niemniej trzeba wyjść i grać. Inna sprawa, że nie chcę narzekać na swój los. W meczach ze Śląskiem czy Wisłą mieliśmy tyle okazji, żeby tam nie przegrać. Z kolei dziś Raków był groźny. Wystarczyły stałe fragmenty gry, kontrataki, walka wręcz... - dodał Michniewicz, który odniósł się też do absencji Artura Boruca.
- Nie wiem co z Arturem... Ciężko mi się teraz wypowiadać. Spotykamy się w poniedziałek i liczę na to, że on, Luquinhas oraz Johansson wyjdą na trening - zakończył trener Legii Warszawa, którą czeka teraz czwartkowy pojedynek na własnym terenie z Leicester City w europejskich pucharach (30 września o godzinie 18:45).
***
Marek Papszun po pokonaniu Legii Warszawa. „Plan się sprawdził i to jest dla mnie wartościowe”