Dawid Kownacki nie ma już na co liczyć?! Jasne stanowisko Werderu Brema

2024-07-12 06:58:26; Aktualizacja: 2 tygodnie temu
Dawid Kownacki nie ma już na co liczyć?! Jasne stanowisko Werderu Brema Fot. Werder Brema
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: eingeDEICHT

Wszystko wskazuje na to, że Dawid Kownacki wkrótce postara się o zmianę otoczenia. Na temat jego przyszłości w podcaście eingeDEICHT wypowiedział się Clemens Fritz, a więc dyrektor sportowy Werderu Brema. Jego słowa nie wróżą jednak Polakowi zbyt dobrze.

Dawid Kownacki w lipcu ubiegłego roku skorzystał na swoim wcześniejszym oraz świetnym sezonie rozegranym w trykocie Fortuny Düsseldorf. Wówczas jego usługami zainteresował się Werder Brema, a polski napastnik, zważając na możliwość gry w Bundeslidze, podpisał z nim trzyletni kontrakt.

Po kampanii spędzonej na Weserstadion przyszedł czas na podsumowanie, które jasno pokazuje, że były gracz Lecha Poznań wyglądał w niej bardzo mizernie. Łącznie w trykocie Werderu rozegrał on 22 spotkania na poziomie niemieckiej ekstraklasy i nie zdobył w nich ani jednej bramki.

Brak regularnych występów oraz rozczarowujące statystyki sprawiły, że w mediach zaczęto spekulować nad jego dalszymi losami. Jeszcze w czerwcu Dawid Dobrasz z Meczyki.pl informował, że Kownacki znalazł się w orbicie zainteresowań FC Kopenhagi. Na ten moment nie pojawiły się jednak żadne konkrety, choć niewykluczone, że niebawem o nich usłyszymy.

Wynika to z wypowiedzi Clemensa Fritza, a więc dyrektora sportowego Werderu. W podcaście eingeDEICHT otwarcie przyznał on, że Kownacki nie może liczyć na gwarancję regularnej gry w kolejnej kampanii i jeśli tylko pojawi się za niego oferta transferu, to drużyna z Bremy chętnie ją rozważy.

- Nie możemy Kownackiemu zagwarantować więcej minut gry w następnym sezonie. Zostało to z nim już dokładnie omówione i on o tym wie. Jeśli pojawi się za niego konkretna oferta, to chętnie usiądziemy do stołu, by ją omówić - powiedział.

Aktualna umowa Kownackiego obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku, a więc jego potencjalny nabywca będzie musiał sięgnąć do kieszeni po wyznaczoną przez niemieckich działaczy kwotę.