Dawid Szwarga po remisie z ŁKS-em Łódź. „To nieprawdopodobne. Przepis, który zmodyfikowaliśmy, doprowadził do zwiększenia przypadkowości w piłce nożnej”
2024-03-17 19:50:46; Aktualizacja: 8 miesięcy temuDawid Szwarga zabrał głos po meczu Rakowa Częstochowa z ŁKS-em Łódź. Mistrz Polski zremisował go 1:1.
ŁKS Łódź niespodziewanie objął prowadzenie w niedzielnym spotkaniu Ekstraklasy z Rakowem Częstochowa w 69. minucie, gdy rzut karny wykorzystał Dani Ramírez. Jedenastka została podyktowana po dotknięciu piłki ręką w szesnastce przez Gustava Berggrena.
Zajmujący ostatnie miejsce w ligowej tabeli beniaminek był o krok od odniesienia zwycięstwa, ale w siódmej minucie doliczonego czasu gry pozbawił go Giannis Papanikolaou, który skierował piłkę do siatki z bliskiej odległości.
Raków zapewne myślał o wygranej w Łodzi, ale punkt zdobyty w takich okolicznościach zawsze smakuje nieco inaczej.Popularne
Co po zakończeniu meczu powiedział Dawid Szwarga?
- Na początku skupię się na tym, co działo się na boisko, bo to najważniejsze, jeśli chodzi o piłkę nożną. Uważam, że to była dobra pierwsza połowa w naszym wykonaniu. Oczywiście chcielibyśmy trochę bardziej kontrolować mecz z piłką, więcej przebywać na połowie rywala. Generalnie mieliśmy cztery dobre okazje w pierwszej połowie przy jednej ŁKS-u. Jedną z tych czterech trzeba po prostu zamienić na bramkę. Dobra organizacja obrony wysokiej, dużo odbiorów na połowie przeciwnika, natomiast brak skuteczności. W drugą połowę weszliśmy dobrze. Były sytuacje, 40 kontaktów w polu karnym. Mieć tyle kontaktów w polu karnym w połowie to bardzo duża liczba. Przy siedmiu ŁKS-u - przyznał Szwarga.
- Ktoś powie, że xG to nie są bramki, wszyscy to wiemy, natomiast trzeba się na czymś opierać i analizując mecz, warto podpierać się czymś innym niż tylko emocjami. W tym meczu wyniosło ponad cztery. Bazuję na Flashscore.com, to nie jest idealne xG, ale pokazuje, ile sytuacji stworzyliśmy. Po prostu musimy zdobyć bramkę. Pracować dalej nad skutecznością, ale być też bardziej pazernym w polu karnym. Były sytuacje, kiedy mieliśmy w nim piłkę i zabrakło nam pazerności. (…) To nie przypadek, że gola w doliczonym czasie gry strzelił Giannis Papanikoalou, bo to zawodnik, który pokazał, jak determinacją i pazernością można wepchnąć po prostu piłkę do bramki i dzięki temu zremisować mecz - powiedział szkoleniowiec.
- Wiem, jakie są przepisy, mówię tutaj o ręce, ale dla mnie to nieprawdopodobne, że w sytuacji, gdy po dośrodkowaniu w pole karne zawodnik z pół metra dotyka piłki, nie ma prawa zareagować i to jest ręka oraz rzut karny, który wypacza wynik spotkania. Wypacza rywalizację. Jakbyście sobie państwo prześledzili karne w Ekstraklasie i I lidze, to liczba karnych po takich rękach jest nieprawdopodobna. Przepis, który zmodyfikowaliśmy, doprowadził do tego, że zwiększyliśmy przypadkowość w piłce nożnej. Bo karne w takich sytuacjach, gdy nie ma zagrożenia, a zawodnik w sytuacji nieoczekiwanej z pół metra nabija drugiego zawodnika, są błędne. To wpływa na ocenę całego zespołu i wynik. To było pierwsze wejście ŁKS-u w pole karne. Oczywiście to nie są pretensje skierowane do sędziego Frankowskiego, bo ręka nieoczekiwana, ale wyżej uniesiona i tak jest ręką, natomiast to dla mnie przepis, który wpływa bardzo mocno na finalną ocenę często trenera bądź danego meczu - podkreślił Szwarga.
- Gratulacje dla zespołu za determinację, walkę do końca i generalnie rozegranie dobrego meczu. Oczywiście duża złość, frustracja, niezadowolenie to emocje, które nam towarzyszą. Ale jako trener jestem dumny z zawodników za to, jak wdrażali plan na mecz i dążyli do tego, żeby go przynajmniej zremisować, co się udało - przyznał.
Raków z dorobkiem 44 punktów zajmuje trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy.