Di Marzio odsłonił kulisy niedoszłego transferu Milika do Romy
2020-10-21 12:55:33; Aktualizacja: 4 lata temuArkadiusz Milik jest chyba największym przegranym minionego okna transferowego. Łączono go z wieloma klubami, a przynajmniej z trzema miał wstępne porozumienie, a mimo to został w SSC Napoli. Teraz Gianluca Di Marzio postanowił zdradzić powody nieudanej przeprowadzki Polaka do Romy.
Nie jest żadną tajemnicą, że głównym celem 26-latka było dołączenie do Juventusu. Turyńczycy także bardzo chcieli atakującego „Błękitnych”, dlatego strony nie miały żadnego problemu, aby osiągnąć konsensus w sprawie warunków współpracy. Co innego, jeśli chodzi o negocjacje z pracodawcą zawodnika.
Z drugiej strony nie jest też tak, że „Stara Dama’ nie była w stanie pozyskać Polaka. Złożyło się bowiem na to kilka czynników, jak niechęć do płacenia kroci za gracza z rocznym kontraktem czy dostępność na rynku transferowym graczy, którzy w jeszcze większym stopniu zaznaczyli swoją obecność w europejskiej piłce. Mówimy tutaj o Edinie Džeko, Luisie Suárezie i wreszcie, Álvaro Moracie.
To wszystko sprawiło, że pomysł transferu Milika na Allianz Stadium upadł. Nasz rodak długo nie mógł się z tym pogodzić, ale po chwilowym letargu doszedł do wniosku, że musi powalczyć o swoje odejście z SSC Napoli. Popularne
Na swoje nieszczęście wdał się w przepychanki dotyczące finansów, a te, jak wiemy, szybko się nie kończą. To na pewno nie pomogło w dalszych próbach przenosin, a było ich sporo.
Wystarczy tutaj przypomnieć o zaawansowanych negocjacjach z Fiorentiną oraz Romą. Nad rozmowami z „Wilkami” postanowił pochylić się Gianluca Di Marzio, czyli dziennikarz stacji Sky Sport Italia i ekspert od rynku transferowego.
– Milik? To niezwykle paradoksalna sytuacja, gdyż przecież zostałby sprzedany za wysoką kwotę. Mowa o 25 milionach euro z tytułu obowiązkowego wykupu po okresie wypożyczenia. To wszystko miało nastąpić zaraz po testach medycznych – wyjawił w rozmowie ze stacją „Canale 21”.
– Coś się wtedy zadziało, mimo faktu zaliczenia wszystkich badań. To nie miało związku z aspektami fizycznymi, ale być może w raporcie medycznym znaleziono coś, co skłoniło Romę do przemyślenia sprawy. Pojawiły się znaki zapytania, Roma zmieniła początkowe dane liczbowe i od tego czasu nawet zawodnik nie był przekonany do transferu – uzupełnił.
Ostatecznie 54-krotny reprezentant „Biało-Czerwonych” pozostał na Stadio San Paolo, a klub, zgodnie z zapowiedziami, nie zgłosił go do żadnych rozgrywek. W tej sytuacji graczowi pozostało czekać do stycznia, kiedy to okno transferowe ponownie zostanie otworzone.