Dlaczego Katar gra w Copa América?!
2019-06-18 14:18:55; Aktualizacja: 5 lat temu Fot. Transfery.info
Katar w niedzielę zadebiutował w Copa América, jednak wciąż pojawia się sporo pytań, dlaczego do tego doszło. Czas na wyjaśnienia.
1. CONMEBOL, czyli konfederacja piłkarska Ameryki Południowej, jest pod względem liczby zrzeszonych związków zdecydowanie najmniejsza na świecie. Liczy sobie dokładnie dziesięć reprezentacji - w kolejności alfabetycznej: Argentynę, Boliwię, Brazylię, Chile, Ekwador, Kolumbię, Paragwaj, Peru, Urugwaj, Wenezuelę. W związku z tym kadry nie walczą o awans do turnieju Copa América w kwalifikacjach, bo nie miałoby to większego sensu. Ich liczba jest wręcz na tyle mała, że trudno o zbudowanie interesującego dla współczesnego kibica turnieju tylko w lokalnym gronie.
Wcześniej próbowano tak różnych formuł jak:
a) jedna faza grupowa (do 1963 roku włącznie),
b) kwalifikacje i sześciozespołowa grupa w turnieju głównym (1967),
c) trzy grupy po trzy drużyny, awans triumfatorów grup, faza pucharowa od półfinałów, mistrz poprzedniej edycji automatycznie bierze udział w półfinale (do 1987 roku włącznie),
d) dwie fazy grupowe: najpierw dwie grupy po pięć drużyn, potem jedna czterozespołowa grupa,
e) obecny, wydaje się, że optymalny, format: trzy grupy po cztery zespoły, potem faza pucharowa od ćwierćfinałów dla dwóch najmocniejszych zespołów z każdej grupy i dwóch z trzecich miejsc.
2. Od 1993 roku do Copa América zapraszano zazwyczaj po dwóch przedstawicieli strefy CONCACAF, czyli państwa Ameryki Północnej i Środkowej - najczęściej Meksyk, ale też Stany Zjednoczone, Kostarykę, Kanadę i Jamajkę. W 1999 roku zrobiono wyjątek - Japonia została pierwszą reprezentacją spoza obu Ameryk, biorącą udział w turnieju.
3. Tegoroczna edycja jest pierwszą, w której zdecydowano się na zaproszenie dwóch kadr narodowych spoza obu Ameryk. Wynikało to z siły wyższej - turniej pokrywa się czasowo z Gold Cup, czyli mistrzostwami strefy CONCACAF.
4. Nieprzypadkowo sięgnięto po dwie konkretne kadry z Azji. Z jednej strony - Katar, czyli za pośrednictwem giganta lotniczego Qatar Airways, jednego z głównych sponsorów turnieju i całej CONMEBOL, z drugiej zaś - po reprezentację bardzo blisko związaną z gospodarzem, Brazylią, czyli Japonię (migracje między tymi państwami w całkiem niedalekiej historii należy liczyć przynajmniej w setkach tysięcy), z której koncerny, jak choćby Toyota, niegdyś wieloletni główny sponsor Copa Libertadores, czyli odpowiednika europejskiej Ligi Mistrzów, od dawna intensywnie inwestują w Ameryce Południowej.
Warto pamiętać, że w tym samym czasie o tytuł najlepszej drużyny kontynentu walczy się też w Afryce, więc ten kierunek również odpadł już w przedbiegach. Z kolei Copa América nie jest atrakcyjnym turniejem dla mocnych federacji europejskich - ich piłkarze odpoczywają wówczas po długim sezonie, biorą udział w młodzieżowym EURO czy też po prostu operują w innych realiach finansowych, aniżeli drużyny z Ameryki Południowej czy Azji. A zaproszenie średniaka z Europy mijałoby się z celem - tak sportowym, jak i komercyjnym.
Warto podkreślić że sam Katar, który budzi tyle kontrowersji wśród kibiców na całym świecie, gwarantuje też ambitne podejście do rywalizacji sportowej, nie tylko ściąga dodatkowe pieniądze (co oczywiste i nie ma sensu z tym dyskutować). Jest obecnie mistrzem Azji, przygotowuje się do mundialu w 2022 roku. Mundialu, na który najprawdopodobniej i tak zakwalifikowałby się, nawet gdyby nie pełnił roli gospodarza.