Miniony sezon był dla Matthijsa de Ligta wyjątkowo udany. Wówczas to wspólnie z Ajaksem Amsterdam udało mu się awansować do półfinału Ligi Mistrzów. On sam z kolei zbierał za swoje występy niezwykle wysokie noty.
Dobra dyspozycja defensora doprowadziła do tego, że zainteresowały się nim najmocniejsze kluby na świecie. W tym miejscu warto nadmienić Barcelonę i Real Madryt. On sam jednak ostatecznie zakotwiczył w Juventusie.
Okazuje się, że był bardzo blisko ekipy ze stolicy Hiszpanii. Ostatecznie jednak przegrał rywalizację z Éderem Militão.
Taki wybór był podyktowany wieloma zmiennymi.
Pierwsza z nich to na pewno cena. Brazylijczyk kosztował „zaledwie” 50 milionów euro i był o 25 milionów tańszy od Holendra. Ponadto ważne były też relacje na linii Real Madryt - FC Porto. Te od wielu lat są bardzo dobre.
Na wybór wpływ miała też wszechstronność i profil 22-latka. Jest on bardzo dynamicznym piłkarzem, który w razie potrzeby może występować też na prawym boku obrony, czego z kolei nie oferuje sobą de Ligt.
Na ocenę tej decyzji przyjdzie jeszcze czas.
Militão rozegrał w tym sezonie 13 meczów.