Dobitka Vacka dobija Podbeskidzie. Górale stracili zwycięstwo w końcówce
2016-03-11 21:48:26; Aktualizacja: 8 lat temuPiast Gliwice wygrał u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 3:2.
W dzisiejszym pojedynku starły się dwie drużyny, które wiosną grały kompletnie inaczej niż jesienią. Zespół spod Klimczoka wygrzebał się ze strefy spadkowej, wygrywając trzy mecze z rzędu. Robert Podoliński kompletnie przebudował formację obronną, miał też znacznie więcej czasu na zgranie drużyny. Piast stracił impet i co za tym idzie - fotel lidera Ekstraklasy. Pierwsza wygrana w rundzie wiosennej przyszła dopiero w ostatnią środę.
Początek meczu przypominał nieco sytuacje obu zespołów w tym roku. Podbeskidzie grało aktywnie i regularnie budowało akcje zagrażające bramce Szmatuły. Przewaga została udokumentowana już w dziewiątej minucie - Kohei Kato wykorzystał niecelne wybicie Marcina Pietrowskiego i otworzył wynik. "Górale" szybko nadziali się jednak na szybką kontrę gospodarzy - Murawski do Badii, ten zagrywa w pole karne, a piłkę niefortunnie uderza Paweł Baranowski. 25-latek był dziś bardzo "elektryczny" - poza samobójem miał też kilka strat i niepewnych interwencji.
Po wyrównaniu Piast nieco zwolnił tempo i dał bardzo dużo swobody ekipie Podolińskiego. Niekryty Mójta miał bardzo dużo przestrzeni, dzięki czemu kreował kolejne sytuacje dla bielszczan. Od walecznej strony pokazał się też Kato, świetnie zastawiał się Demjan, nie notujący praktycznie żadnej straty. Co ciekawe, tylko 4% ataków Podbeskidzia było przeprowadzanych środkiem pola! Przewaga gości, mimo większego posiadania piłki przez gliwiczan, była dość mocno widoczna.Popularne
Druga połowa zaczęła się leniwie. Piast oddał inicjatywę gościom, a na efekty tego nie trzeba było długo czekać. W 59. minucie Jozef Piaček wykorzystał zamieszanie w polu karnym Szmatuły i ładnym, technicznym strzałem wyprowadził "Górali" na prowadzenie. Mijały kolejne minuty, kibice byli już pewni, że spotkanie zakończy się zwycięstwem "Górali". Rozum podpowiadał jednak "To Ekstraklasa, tu coś jeszcze się wydarzy".
Im bliżej końca meczu, tym bardziej było widać przewagę Piasta. Strzały Badii, Maka, spięcie Nespora z Zubasem, kolejna setka Hiszpana (świetne wyjście Zubasa) - remis wisiał w powietrzu. Wyrównanie mógł zapewnić jedynie strzelec wyborowy "Piastunek" - Josip Barisić. Tym razem zaczął na ławce, ale w końcówce okazał się jokerem w talii Latala. W 80. minucie Chorwat z bliskiej odległości skierował piłkę do siatki, a tym samym dał znak kolegom do walki o wygraną.
Próbował Mak, walczył Nespor, ale wtedy pojawił się kolejny joker - niewidoczny przez większość meczu Kamil Vacek. To on stanął do wykonania rzutu karnego po głupim faulu Adama Deji. Jedenastkę wykonał na raty, ale to on, dość niespodziewanie, dał zwycięstwo gliwiczanom. Po raz kolejny Ekstraklasa okazała się nieprzewidywalna.
Piast może nacieszyć się ponownym wejściem na fotel lidera. Czy straci go już jutro? Legia jedzie do Krakowa zmierzyć się z silną Cracovią - zwycięstwo największego rywala na pewno zmobilizuje graczy Czerczesowa do walki o trzy punkty. Podbeskidzie nieco spuchło, ale i tak ich gra mogła się podobać. Zabrakło jednak motywacji do walki na całe 90 minut.