Dudek: To on kazał mi wymyślić „Dudek Dance”

2018-10-03 09:44:55; Aktualizacja: 6 lat temu
Dudek: To on kazał mi wymyślić „Dudek Dance” Fot. FotoPyK
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Radio Crc

Jerzy Dudek wrócił wspomnieniami do pamiętnego finału Ligi Mistrzów z 2005 roku.

Mecz rozgrywany w Stambule do dziś jest uznawany za jedno z najbardziej emocjonujących spotkań w historii Champions League. Do przerwy AC Milan pewnie prowadził 3:0 i nic nie zapowiadało, by naszpikowana gwiazdami drużyna miała stracić wygraną. Liverpool szybko jednak wziął się za odrabianie strat i zdołał wyrównać, a następnie zupełnie odwrócić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

„The Reds” zapewnili sobie legendarny triumf po rzutach karnych, w których bohaterem był Jerzy Dudek. Polak na zawsze wpisał się na karty historii nie tylko dzięki temu, iż dokonał kilku ważnych interwencji, ale również dlatego, że w konkursie jedenastek zastosował słynny już „Dudek Dance”.

Dziś Liverpool zmierzy się w Neapolu z Napoli, które prowadzi Carlo Ancelotti. Trener stał na czele Milanu z 2005 roku, dlatego „Radio Crc” zaprosiło Dudka na rozmowę, w której wspominano pamiętny mecz.

- Ancelotti nie jest na mnie zły, spotkałem go po tamtym finale i wiele rozmawialiśmy - stwierdził emerytowany bramkarz.

- Milan praktycznie wygrał tamto spotkanie, Ancelotti stwierdził, że właśnie wtedy widział najlepszą pierwszą połowę w wykonaniu jakiejkolwiek ze swoich drużyn, ale koniec końców przegrali. To był naprawdę niesamowity powrót.

Dudek wyznał, że podczas rzutów karnych nie planował wykonywać na linii bramkowej żadnych zbędnych ruchów. Został do tego jednak zmuszony przez jednego z kolegów.

- Nie planowałem tego tańca przy rzutach karnych, ale ma to pewne uzasadnienie. Jamie Carragher powiedział mi, żebym wymyślił coś, co rozproszy zawodników Milanu. Odmówiłem mu, ponieważ wolałem się skoncentrować, ale on naciskał, więc spróbowałem tego przy pierwszym karnym. Zadziałało, dlatego robiłem to dalej, ruszałem się coraz więcej z każdą jedenastką. Próbowałem tego również później, ale nie zawsze działało. Na pewno jednak rywal czuje wtedy większą presję. W finale dużą pewność dały mi dwie interwencje po strzałach Szewczenki.