Dwie szybkie bramki FC Barcelony i knock-out do przerwy

W 34. minucie wtorkowego spotkania Raphinha wpisał się na listę strzelców, czym potwierdził swoją wysoką formę, a już trzy minuty później wynik podwyższył Iñigo Martínez.

FC Barcelona jeszcze do niedawna miała w lidze perfekcyjny bilans, bowiem po siedmiu kolejkach na jej koncie widniało 21 punktów. Ten stan nie zmienił się jednak po sobotnim starciu z Osasuną, bowiem „Duma Katalonii” przegrała ten mecz aż 2:4.

Nie była to jednak pierwsza wpadka podopiecznych Hansiego Flicka w tym sezonie, gdyż zmagania w Lidze Mistrzów rozpoczęli przecież od porażki 1:2 z AS Monaco.

W takich okolicznościach, sympatycy FC Barcelony mogli mieć pewne obawy przed meczem z BSC Young Boys, jednak szybko zostały one rozwiane. Być może motywacyjnie na piłkarzy podziałała obecność na trybunach ich przyszłego kolegi z szatni - Wojciecha Szczęsnego.

Popularne

Previous

Lukas Podolski z pomocną dłonią dla mistrza świata. „Zaproponował” mu dołączenie do Górnika Zabrze

Tyle ma kosztować Leonardo Rocha. Hitowy transfer w ramach Ekstraklasy o krok

Waldemar Fornalik odmówił klubowi z Ekstraklasy. Znajomości nie wystarczyły

Damian Rasak z hitową przeprowadzką w ramach Ekstraklasy?! „Mocno działają”

Mariusz Stępiński łączony z hitowym powrotem do Ekstraklasy! Jest na radarze

Jednak nie Lech Poznań?! Dwa kluby chcą Tymoteusza Puchacza

Lech Poznań zainteresuje się głośnym powrotem?! Kibice podsunęli ciekawy pomysł

Upadł transfer Rakowa Częstochowa

Next

Już w ósmej minucie na listę strzelców wpisał się Robert Lewandowski, a później do siatki trafiali inni liderzy zespołu w ostatnich tygodniach, czyli Raphinha oraz Iñigo Martínez.

Brazylijczyk w 34. minucie meczu zapisał na swoim koncie już szóste trafienie w tym sezonie. 27-latek dobrze odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym i z bliska pewnie wpakował piłkę do siatki.

Ledwie trzy minuty później wynik meczu podwyższył Iñigo Martínez, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego. Bardzo ładną asystę przy tym trafieniu zanotował Pedri.

Stan meczu do końca pierwszej połowy nie uległ już zmianie.