„Dziś to pewnik. W Polsce ustawia się mecze”
2022-11-08 00:05:40; Aktualizacja: 2 lata temuEcha słynnej afery korupcyjnej w polskiej piłce, którą napędzał słynny „Fryzjer” jeszcze nie umilkły. Brudy tamtych zdarzeń ciągną się nadal po sądowych salach. Proceder ustawiania meczów mógł jednak nie zniknąć całkowicie z rodzimego futbolu - informuje TVP Sport.
Dziennikarz TVP Sport, Mateusz Miga, przeprowadził anonimową rozmowę z byłym pracownikiem dużej firmy bukmacherskiej, działającej na terenie kilku państw, w tym oczywiście Polski.
Mężczyzna przez lata przyglądania się rynkowi zakładów zauważył w nim kilka alarmujących, powtarzających się nader często, przypadków. Znajomi anonimowego rozmówcy zza granicy informują go, iż polski rynek stał się miejscem nielegalnych działań.
Gracze z całego świata potrafią postawić kilkadziesiąt tysięcy na dokładny wynik zmagań w trzeciej lidze, co powtarza się nagminnie.Popularne
- W poprzednim sezonie prawdziwa korba była na mecze GKS Przodkowo. Tam co chwilę coś się działo. Przed jednym z meczów było wiadomo, że padną minimum cztery bramki. Do przerwy 0:0. Dumny pisałem do kolegów, z którymi pracowałem i mówili mi od pewnego czasu, że coś się w Polsce dzieje: Widzicie, w Polsce nie ustawia się meczów. Po przerwie padło sześć goli... Wyłączyłem telefon na kilka godzin po tym meczu. Swego czasu w każdym meczu Chemika Police też „śmierdziało”. Mam tam podejrzenia wobec jednego z ich zawodników, bo wcześniej grał w innych klubach, które często były u nas na tapecie - powiedział rozmówca Mateusza Migi.
- W tym sezonie bardzo dużo zakładów jest na mecze Unii Tarnów. Zamieszanie było przed meczem z Wieczystą. Przed rozpoczęciem masowo obstawiano, że padnie sześć, siedem goli. Zacząłem to na szybko analizować. OK, Wieczysta ma mocny skład, ale w tym sezonie strasznie się męczą. Czy mimo wszystko mogli wygrać tak wysoko? Jasne, że mogli, ale liczba zakładów była zaskakująca.
Zdaniem byłego pracownika firmy bukmacherskiej, zastanawiający trend nasilił się w Polsce tuż po wybuchu pandemii. Wojna na Ukrainie ponoć go wyraźnie zdynamizowała.
- Zaraz po pandemii, a wojna na Ukrainie tylko to nasiliła. Warto też prześledzić, jacy piłkarze przyszli do Polski z ligi ukraińskiej… FK Sumy, Agrobiznes Wołoczyska czy FK Połtawa. Te kluby dobrze u bukmacherów znamy. W Serbii ustawiano na potęgę, nawet mecze w najwyższej lidze. W Słowenii też. Na te mecze czekało się cały tydzień z naładowanym kontami bukmacherskimi. Myślę, że w ciągu roku w Polsce musimy być bardzo czujni. Szczególnie pod koniec sezonu, gdy pojawi się grupa klubów, które nie grają już o nic i łatwo je zmanipulować.
Co ciekawe, zdaniem anonimowego informatora jedna z większych marek w polskiej piłce zamieszana była w podobny proceder w 2017 roku. Wówczas zauważono zastanawiające ruchy wśród azjatyckich bukmacherów, gdzie masowo zwiastowano strzeloną bramkę w ostatnich sekundach. Decydująca bramka wpadła, wzbogacając konta wielu graczy.
- Mam na myśli jedną dużą markę w Polsce i jeden mecz, co do którego jestem przekonany, że nie był do końca czysty. Wynika to z tego, co działo się w Azji i na giełdzie zakładów. Rok 2017, w 90. minucie było 1:1, a sędzia doliczył sześć czy siedem minut. Patrzę na Azję, a tam kursy na gola dla rzeczonego zespołu na poziomie 1,2-1,3. Czyli niemal pewniak. A powinny być dużo wyższe. No i oczywiście gol padł - oznajmił człowiek, posługujący się na czas rozmowy imieniem „Karol”.