Ekstraklasa: Lech Poznań zwycięża w kontrowersyjnym stylu. Mariusz Lewandowski krytykuje przeciwnika [WIDEO]
2022-10-09 21:51:35; Aktualizacja: 2 lata temuLech Poznań pokonał w niedzielnym starciu Radomiaka Radom (1:0). Jedyną bramkę zdobył Heorhij Citaiszwili, wzbudzając przy tym kontrowersje. Pretensji wobec postawy mistrza Polski nie krył trener gości - Mariusz Lewandowski.
Radomiak osuwa się systematycznie w dół tabeli, notując alarmujące wyniki. Niedzielna porażka z „Kolejorzem” dokłada na głowę trenera kolejne problemy. Na przestrzeni sześciu ostatnich kolejek radomska ekipa schodziła z boiska pokonana pięciokrotnie.
Podczas rywalizacji z Lechem bramkarz „Zielonych”, Gabriel Kobylak, skapitulował tylko raz. W 12. minucie meczu Heorhij Citaiszwili wpisał się na listę strzelców, nie bacząc na zamieszanie na boisku.
Bramka to bramka! 😉🥅
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 9, 2022
W Poznaniu @LechPoznan prowadzi z @1910radomiak 1:0. Rozpoczęła się właśnie II połowa, którą możecie obejrzeć w CANAL+ PREMIUM i CANAL+ online: https://t.co/cjXnBgkuOv#LPORAD pic.twitter.com/EaRYhIKJziPopularne
Pomocnik gości, Daniel Pik, nie podnosił się z murawy, skarżąc się na ból. Podopieczni Mariusza Lewandowskiego apelowali o wstrzymanie gry, lecz poznaniacy na prośby nie reagowali. Więcej bramek już tego wieczoru nie padło.
Sytuacja z początku spotkania wyraźnie sfrustrowała trenera Radomiaka, który w dosadny sposób skrytykował postawę zawodników ze stolicy Wielkopolski.
- O jakich regułach fair play my chcemy rozmawiać, żeby piłka była czysta, była zgodna z regułami fair play? Jeśli Lech wykonuje rzut z autu, a wszyscy krzyczeli, że zawodnik leży? Trenerzy też. Wiadomo, że gra się do gwizdka, to trzeba powiedzieć, ale Citaiszwili doskonale to widział, miał Pika blisko siebie. W takich okolicznościach można było wybić piłkę i grać fair play. Cichocki przesunął, ale jednego piłkarza mieliśmy mniej. Z naszej strony to było mocno w stronę wszystkich adresowane, by ta piłka została wybita i zgodnie z zasadą fair play powinna zostać przeczekana sytuacja - stwierdził rozzłoszczony były reprezentant Polski.
- Szkoda, że w takich okolicznościach Lech zdobywa bramki. Miał sporo sytuacji, mógł je wykorzystać, ale tego nie zrobił. A smuci to, że w takim właśnie ataku straciliśmy bramkę. Ta kontuzja Pika pokrzyżowała nam plany taktyczne. A szkoda, bo od początku mieliśmy sytuacje, rzuty rożne, kontrolowaliśmy spotkanie w defensywie. Później już było inaczej - kontynuował 43-latek.
Do zarzutów emerytowanego pomocnika odniósł się szybko opiekun mistrzów Polski – John van den Brom. Holender nie widzi winy u swoich podopiecznych, którzy, jego zdaniem, w żadnym momencie nie zachowali się niestosownie.
- Szanuję zasady fair play. W sytuacji z golem trener gości szykował już zmianę. Trudno, żebyśmy czekali aż rywal będzie w pełnym składzie. To sędzia podejmuje decyzję o tym, kiedy gra jest przerywana, a nie trenerzy - skwitował 56-letni fachowiec.
Lech Poznań, mając zaległy mecz, zbliża się powoli do podium, tracąc do trzeciej Wisły Płock trzy punkty. Stratę tę postara się zniwelować już 16 października w starciu z Górnikiem Zabrze.
Trzy dni wcześniej ośmiokrotny triumfator Ekstraklasy zmierzy się z izraelskim Hapoelem Beer Szewa w ramach fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.