Argentyński napastnik zginął w katastrofie lotniczej 21 stycznia tego roku, kiedy to kierował się do Cardiff specjalnie wynajętym samolotem po tym, jak pożegnał się z kolegami oraz pracownikami Nantes przed dopięciem wszystkich pozostałych formalności związanych z swoją przeprowadzką do zespołu występującego wówczas na poziomie Premier League.
Zgodnie z wcześniej zawartym porozumieniem, klub z Walii zobowiązał się do przelania 17 milionów euro w trzech ratach na konto „Kanarków” tytułem opłaty transferowej za 28-letniego zawodnika.
Przedstawiciele „The Bluebirds” przyznali początkowo po tragicznej śmierci piłkarza, że wywiążą się z wcześniej zawartych deklaracji. Dość szybko się jednak z tego wycofali, ponieważ doszukali się pewnych nieprawidłowości przy przeprowadzaniu transakcji i do tej pory nie przekazali stronie francuskiej żadnych pieniędzy.
FC Nantes nie zamierzało cierpliwie czekać na zmianę stanowiska właścicieli Cardiff City i złożyło skargę na klub do FIFA. Ta po zbadaniu całej sprawy orzekła, że walijska drużyna ma obowiązek przelać pierwszą ratę za transfer Sali w wysokości sześciu milionów euro na konto ekipy z Ligue 1.
Zespół występujący obecnie na poziomie Championship nie zgadza się z tym orzeczeniem i złoży odwołanie w tej sprawie do Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie, ponieważ uważa, że niektóre zapisy odrzucone przez władze Premier League nie pozwoliły im zarejestrować Argentyńczyka jako swojego piłkarza i ten po przylocie do Walii miał ponownie złożyć podpisy pod nową przygotowaną umową.
Niestety zawodnikowi nie było dane tego dokonać i formalnie nie został zatwierdzony przez organizatorów rozgrywek jako gracz Cardiff City, co w opinii władz klubu jest wystarczającym argumentem do tego, aby nie wywiązywać się z konieczności zapłaty Nantes jakiejkolwiek kwoty za 28-latka.