Ernesto Valverde spełnia się w pozaposportowej profesji i puszcza oko do klubów Premier League

2021-09-17 12:32:55; Aktualizacja: 3 lata temu
Ernesto Valverde spełnia się w pozaposportowej profesji i puszcza oko do klubów Premier League Fot. RemotePhotoPress / Shutterstock.com
Kamil Freliga
Kamil Freliga Źródło: The Guardian

Pozostający od stycznia ubiegłego roku bez pracy Ernesto Valverde spełnia się w roli fotografa. Wystawę jego poświęconych piłce nożnej zdjęć można aktualnie oglądać w Bilbao - informuje „The Guardian”.

Był opiekun między innymi Espanyolu i FC Barcelony nie zawsze chciał być trenerem. Już podczas kariery piłkarskiej uczył się w Katalońskim Instytucie Studiów Fotograficznych i wiązał swoją zawodową przyszłość właśnie z aparatem. Losy Baska potoczyły się jednak inaczej i przez dwadzieścia sezonów z rzędu prowadził on drużyny piłkarskie w roli szkoleniowca. Wygrał dwa mistrzostwa Hiszpanii, trzy mistrzostwa Grecji i był w finale Pucharu UEFA. 

Artystycznej pasji nie porzucił, ale to futbol jest głównym tematem jego zdjęć. Pierwszy album fotografii Valverde został wydany jeszcze w 2012 roku, potem wyszły kolejne. Obecnie w tak bliskim trenerowi Kraju Basków odbywa się wystawa jego fotografii właśnie poświęconych piłce nożnej. Najpierw można było ją oglądać w San Sebastian, a obecnie w Bilbao.

Wiele prac pochodzi z okresu spędzonego przez 57-latka w Pireusie, gdzie jako trener Olympiakosu sięgnął w sumie po pięć trofeów. Przede wszystkim zauważył jednak, że futbol to coś więcej niż sport. - Mógłbym opowiedzieć tysiące historii. To miejsce, gdzie piłką się żyje i jest to pasjonujące życie, bardziej dzikie, wręcz przeasadzone. Ludzie nie przychodzą na mecz, żeby go obejrzeć, a żeby w nim uczestniczyć. 

Valverde opowiadał też o fotografiach uwieczniających amerykańskie i japońskie tournée Barcelony, które gromadziły tłumy fanów. – Jeżdżąc autobusem po tych krajach z Leo Messim i Neymarem czułem się, jakbyśmy byli w środku Beatlemanii. Tysiące ludzi zaglądały do środka, robiły nam zdjęcia. Wtedy ja robiłem zdjęcia im. Z wewnątrz, zmieniając perspektywę i nie chcąc dzielić świata na "nas" i "ich", bo tak naprawdę jesteśmy częścią tego samego biznesu.

Spytany o to, czy wyczerpującym psychicznie jest obserwowanie z bliska reakcji ludzi, samemu będąc odpowiedzialnym za ich szczęście, początkowo odparł, że nie. Po chwili zreflektował się jednak i przyznał, że to stresujące, ale gdyby zaczęło się o tym myśleć, trzeba by było zmienić profesję następnego dnia.

Nie zgodził się też z tezą, że jego prace racjonalizują futbol, oddramatyzowują go. – To nie tak. Piłka stała się tym, czym wszyscy żyją. To wielkie widowiska, ma swoją dramaturgie, intrygi. Problem zaczyna się wtedy, gdy wie się za dużo. Także to, co nie jest prawdą.

– Znacie to myślenie w stylu: Cholera, świat się skończy jak nie wygramy w ten weekend. Nie wygrywamy, a życie toczy się dalej. Tyle z tego wielkiego kryzysu! Zawsze jest następny mecz, potem następny. Na koniec sezonu następuje wielki sąd, czas rozliczeń. Ale zaraz zaczyna się następny sezon. Nowe nadzieje, podekscytowanie. Słońce znowu wstaje rano.

– Mówię to wszystko, ale jestem jednym z tych, którzy w tym uczestniczą. Cały czas. I to jest stresujące. Jasne, można się wycofać i racjonalizować, ale wewnątrz.. cholera, czujesz, że musisz wygrać. Ciągle brać w tym udział.

Valverde został już również poproszony o komentarz do fotografii, na której uśmiecha się opuszczając centrum treningowe Barcelony tuż po zwolnieniu z klubu. Przekonywał jednak, że takie rozwiązanie nie było tym, czego sam pragnął.

– Nie, nie, to nie tak. Zawsze jakaś część ciebie stara się walczyć, udowodnić swoją wartość. Skoro poradziło sobie z wieloma kryzysami, myśli się, że rozwiążę się też następny problem. Dlaczego miałem nie uważać, że jednak uda nam się wygrać ligę. Wiem, jak odbierany jest ten uśmiech, ale nigdy nie wie się co robić, gdy patrzy na ciebie tak wielu ludzi. Przy tylu obiektywach skierowanych w swoim kierunku nie ma gdzie uciec z twarzą. Niech każdy interpretuje to zdjęcie, jak chce.

– To prawda, że odetchnąłem. Po tylu latach ciągłej pracy, oczekiwań, presji. Nie tylko w Barcelonie, ale też wcześniej, np. w Bilbao. Potrzebowałem czasu. Trochę samotności, dystansu. Potem pojawiła się pandemia. To nie tak, że całkowicie się odciąłem, ale gdy zaczyna się trochę unikać futbolu, on z czasem znika.

Lukę po piłce nożnej wypełniła Valverde fotografia. Szkoleniowiec zapewnił jednak, że jeżeli pojawi się jakaś oferta, która wystarczająco go zmotywuje, wróci do piłki. 

– Pomysł pracy zagranicą jest atrakcyjny. Anglia? Nie miałbym nic przeciwko, żeby spróbować – wyznał Hiszpan, którego brat jest rysownikiem i ilustratorem.