FC Barcelona i Koeman zaskoczeni. Trener postawą klubu, zaś klub... wysokością odprawy

Wciąż nie rozwiązała się kwestia przyszłości Ronalda Koemana w FC Barcelonie. Nowe światło na sprawę rzucają redakcje „Sportu” oraz „RAC1”.

Trudno ocenić pierwszy sezon Holendra za sterami na Camp Nou. Z jednej strony można odczuć pewien niedosyt, z drugiej jednak trenerowi udało się nadrobić dużą stratę do Atlético Madryt, wywalczyć Puchar Króla, a to wszystko w okolicznościach kryzysu i przy niewielkich wzmocnieniach składu. Właśnie te czynniki sprawiają, że Koeman nie za bardzo rozumie, dlaczego znalazł się w takim, a nie innym położeniu.

Kataloński „Sport” informuje, że trener jest bardzo rozczarowany postawą klubu. Początkowo był chwalony przez Joana Laportę, teraz jednak więcej spekuluje się o nowych kandydatach na jego stanowisko, a klub nie robi absolutnie nic, by szkoleniowiec poczuł się pewniej. Koeman liczył na konkretne stanowisko w tej sprawie, lecz jak na razie się go nie doczekał i trudno nawet się go spodziewać.

Mimo to wciąż wiąże swoją przyszłość z Barceloną, ponieważ stawia klub ponad wszystko inne. Koeman dużo ryzykował porzucając kadrę Holandii i teraz jest otwarty na dalszą współpracę, wierząc, że jego plan na odbudowę zespołu może się sprawdzić.

Tymczasem „Blaugrana” rozmyśla, czy zwolnienie Koemana jest w ogóle opłacalne. Wspomniany dziennik twierdzi, że roczna pensja trenera wynosi 7,2 miliona euro i w przypadku rozstania klub tak czy tak musiałby mu wypłacić te pieniądze. Do tego doszłoby odszkodowanie za przedwczesne rozwiązanie kontraktu, zatem trzeba doliczyć kolejne 5,8 miliona. Kwestią sporną pozostaje również rekompensata dla holenderskiego związku piłkarskiego za „podkradnięcie” szkoleniowca. W teorii powinien ją opłacić klub, lecz niewykluczone, że Koeman pokrył te koszty z własnej kieszeni.

„RAC1” informuje, że wydatków byłoby znacznie więcej, choć niekoniecznie w kontekście samego Koemana. Zdaniem dziennikarzy tego źródła pensja może wynosić nawet osiem-dziewięć milionów euro, a przecież do tego należy doliczyć trzy-cztery miliony z tegorocznych wypłat. Holender bowiem zaproponował klubowi, że w związku z trudną sytuacją finansową może otrzymać część wynagrodzenia w późniejszym okresie.

Na rachunku Barcelony pozostają również wcześniejsi trenerzy. Quique Setien domaga się od klubu czterech milionów euro, zaś Ernesto Valverde niemal 13 milionów. Gdyby teraz doszło jeszcze do zwolnienia Koeman, „Barca” musiałaby się liczyć z wydatkiem przekraczającym łącznie 30 milionów euro na wszystkich byłych trenerów, a do tego trzeba by opłacić również nowego.