Koniec sierpnia zbliża się wielkimi krokami, a w piłce to oznacza, że w końcu zatrzyma się też machina spekulacyjna łącząca nazwiska danych zawodników z innymi klubami.
W kontekście zakupów jeszcze nie spasowała Barça. Tego lata budżet mistrzów Hiszpanii uszczuplił się zaledwie o parę milionów euro, bowiem jedynym transferem gotówkowym jest sprowadzenie Oriola Romeu z Girony.
Poza powrotem wychowanka „Blaugrany” kadrę Xaviego wzmocniły jeszcze dwa bardzo ciekawe nazwiska jako wolni agenci: Ilkay Gündogan i Iñigo Martínez.
Czy to koniec rewolucji? Wydaje się, że nie. Przynajmniej taki pogląd reprezentuje Laporta, który publicznie zadeklarował gotowość do finalizacji jeszcze przynajmniej dwóch nowych twarzy.
– Nowe nabytki? Będziemy mieli jeszcze spory zapas w ramach Finansowego Fair Play na włączenie więcej niż jednego transferu – zapowiedział krótko prezydent klubu przed kamerami Movistar+.
– João Felix? Jeśli chodzi o niego, musicie zapytać Deco. To on pracuje nad tym, aby utworzyć jak najbardziej konkurencyjną kadrę – dodał.
Temat ofensywnego pomocnika lub cofniętego napastnika Atlético Madryt krąży w kuluarach już od tygodni, kiedy sam piłkarz określił potencjalną przeprowadzkę jako „spełnienie marzeń”. Znacznie bliżej Barcelonie jest do „przyklepania” João Cancelo.
Z kolei kto jeszcze potencjalnie mógłby odejść? Największymi faworytami w tej kwestii są Marcos Alonso i Ansu Fati. O tym drugim Laporta wypowiadał się dosyć ciepło.
– Ansu to ktoś wyjątkowy, wszyscy go uwielbiamy. To Xavi zdecydował się go wprowadzić do drużyny. To niezwykły piłkarz, który nieustannie chce być jeszcze lepszym. Jesteśmy szczęśliwi, że nadal jest z nami – nadmienił 61-latek.
Na boisku „Blaugrana” rozpoczęła kampanię LaLigi z mieszanymi uczuciami. Po niedzielnym rollercoasterze zwieńczonym zwycięstwem nad Villarrealem 4:3 zajmuje trzecie miejsce z siedmioma punktami na koncie, tracąc dwa do rozpędzającego się Realu Madryt.