Dzisiejsze wydarzenia kibice zgromadzeni niedzielnego wieczoru na Camp Nou zapamiętają na długo, jednak nie ze względu na to, co działo się na boisku, gdzie „Duma Katalonii” pewnie pokonała rywali 3:0. W pierwszej połowie dwukrotnie do siatki trafiał Ansu Fati (przy jego drugim golu asystę zanotował Robert Lewandowski), a po przerwie wynik starcia ustalił Gavi.
To właśnie przeciwko Mallorce po raz ostatni przed własną publicznością w barwach „Blaugrany” wystąpili: Jordi Alba oraz Sergio Busquets. Obaj po zakończeniu tego sezonu odejdą z klubu, z którym będą kojarzeni już na zawsze. W ostatnich latach wchodzili oni przecież w skład grona kapitanów zespołu, a ten drugi sprawował w nim naczelną rolę. Pod koniec spotkania wielokrotni reprezentanci Hiszpanii opuścili murawę przy owacji całego stadionu. Lewy obrońca dokonał tego w osiemdziesiątej pierwszej minucie, a środkowy pomocnik cztery minuty później.
Już po ostatnim gwizdku sędziego weszli oni ponownie na boisko przez szpaler utworzony przez kolegów z drużyny i członków sztabu, wnosząc ze sobą trofea zdobyte przez Barcelonę w tym sezonie, czyli puchary za mistrzostwo Hiszpanii i superpuchar kraju. Potem Joan Laporta wręczył im pamiątkowe patery, na telebimach ukazały się filmiki, podsumowujące ich kariery w barwach „Blaugrany”, a następnie przemawiali do zgromadzonego tłumu.
Sergio Busquets, to Katalończyk z urodzenia, który do FC Barcelony trafił w 2005 roku, w wieku siedemnastu lat. Najpierw grał w zespole do lat dziewiętnastu, potem w rezerwach, z których w 2008 roku przeniósł się, wraz z Pepem Guardiolą, do pierwszej drużyny. Łącznie dla klubu z Camp Nou wystąpił w 722 spotkaniach, strzelając osiemnaście goli, notując czterdzieści pięć asyst i zdobywając trzydzieści dwa trofea. Po jego odejściu pozostanie w szatni już tylko jeden piłkarz, pamiętający czasy wielkiej drużyny Guardioli, czyli Sergi Roberto.
Z kolei Jordi Alba to również człowiek urodzony w Katalonii. Jest wychowankiem słynnej La Masii, ale odszedł z niej w 2005 roku, aby do „Blaugrany” powrócić siedem lat później. Wówczas Barcelona zapłaciła za niego Valencii czternaście milionów euro, a piłkarz miał za sobą bardzo udane mistrzostwa Europy, zwieńczone golem w spotkaniu finałowym i końcowym triumfem. W barwach „Dumy Katalonii” zagrał w 459 meczach, strzelając dwadzieścia siedem goli, notując dziewięćdziesiąt dziewięć asyst i zdobywając osiemnaście trofeów.
Obaj żegnani dzisiaj przez swoich fanów gracze nie ogłosili zakończenia piłkarskich karier, więc w przyszłym sezonie zapewne na boiskach ich zobaczymy.
Po tym, jak uhonorowano tych zasłużonych dla klubu zawodników, na murawie odbyła się kolejna ceremonia, pożegnania ze starym Camp Nou. Już z początkiem czerwca ma się bowiem rozpocząć rozbiórka tego, budowanego w latach 1954-1957, obiektu. Co ciekawe, na jego otwarcie Barcelona zmierzyła się z reprezentacją Warszawy, zwyciężając 4:2.
W związku z przebudową stadionu „Duma Katalonii” w przyszłej kampanii będzie występować na 55-tysięcznym Stadionie Olimpijskim. Powrót, na jeszcze nieukończone w pełni, nowe Camp Nou ma nastąpić dwudziestego dziewiątego listopada 2024 roku, czyli w 125. rocznicę powstania klubu.
Z kolei remont całego obiektu zostanie ukończony w czerwcu 2026 roku, po czym będzie mógł on pomieścić 105 tysięcy widzów, czyli pięć tysięcy więcej, niż obecnie.