FC Barcelona wraca do świetności. Wszystko za sprawą... odejścia Xaviego?
2024-04-11 15:26:26; Aktualizacja: 7 miesięcy temuFC Barcelona wygrała w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain 3:2. Podopieczni Xaviego pozostają niepokonani od 27 stycznia. Wtedy, po porażce z Villarrealem, 44-latek zapowiedział swoje odejście wraz z końcem sezonu. Od tamtego momentu wszystko zaczęło się zmieniać.
Słaba gra, mizerne wyniki, zwiększająca się strata do liderującego Realu Madryt, odpadnięcie z Pucharu Króla, nie wspominając o dotkliwej porażce w finale Superpucharu. Wszystko zmierzało ku temu, że Xavi zostanie wkrótce zwolniony.
Punktem kulminacyjnym okazało się ligowe spotkanie z Villarrealem. „Duma Katalonii” przegrywała już 0:2, ale w 71. minucie zdołała odwrócić losy meczu, zdobywając bramkę na 3:2 (właściwie był to samobój Erica Bailly'ego). Na tym jednak się nie skończyło. Po wyprowadzeniu trzech mocnych ciosów i trzymaniu poobijanego przeciwnika w parterze, FC Barcelona najpierw straciła przewagę, a następnie dała się znokautować trafieniami z dziewiątej i dwunastej minuty doliczonego czasu gry drugiej połowy.
Po spotkaniu wrzawa nie umilkła, bowiem Xavi ogłosił, że ustąpi ze stanowiska trenera FC Barcelony po zakończeniu obecnego sezonu. Kibice „Blaugrany” przyjęli to z lekką ulgą, ale jednocześnie do każdego z nich dotarło, że ten sezon prawdopodobnie zostanie spisany na straty. W lidze trudno będzie o włączenie się do walki o mistrzostwo. Jest jeszcze Liga Mistrzów, ale w 1/8 finału kataloński zespół trafił na Napoli, czego nie przyjęto z powszechnym entuzjazmem.Popularne
- Chciałbym ogłosić, że 30 czerwca 2024 roku odejdę z Barcelony. Uważam, że klub potrzebuje zmiany - powiedział Xavi na konferencji prasowej po meczu z Villarrealem.
- Teraz wszystko będzie spokojniejsze, możemy rywalizować o Ligę Mistrzów. Dzięki tej decyzji klub się poprawi - dodał.
Część kibiców wciąż pozostawała sceptyczna wobec tych słów. Trudno było sobie wyobrazić, że oblicze drużyny zmieni się teraz o diametralnie.
Tymczasem proroctwo Xaviego zaczęło się sprawdzać. Zespół jakby przestał odczuwać ogrom nałożonej wcześniej presji, a FC Barcelona nie poniosła porażki od 27 stycznia, czyli rzeczonej potyczki z Villarrealem. Jednak dopiero konfrontacja z Paris Saint-Germain miała dać prawdziwą odpowiedź na pytanie, w jakim miejscu znajduje się obecnie „Duma Katalonii”.
Wielu sympatyków „Blaugrany” obawiało się tego starcia. Niektórzy wieszczyli katorżnicze losy. Zastanawiano się, jak w konfrontacjach z takimi piłkarzami jak Ousmane Dembélé czy Kylian Mbappé poradzi sobie młody Pau Cubarsí. Ledwie 17-letni defensor już nieraz w poprzednich tygodniach udowadniał swoją wartość, ale wizja pojedynków z niezwykle szybkimi Francuzami przy okazji tak prestiżowego spotkania budziła spore wątpliwości.
Cubarsí jednak zanotował wyśmienity występ. Nie było po nim widać, aby w jakimkolwiek stopniu odczuwał dodatkową presję związaną z grą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko wielkim gwiazdom. Wrażenie robi jego dojrzałość i decyzyjność, które posiada w tym wieku.
Umiejętnie z gry wyłączony został Kylian Mbappé. Kapitan paryżan pozostawał bezradny wobec działań zapobiegawczych formacji defensywnej przyjezdnych, która dbała o to, aby przy 25-latku znajdowało się co najmniej dwóch graczy. W ten sposób uniemożliwiono mu rozwinięcie skrzydeł, neutralizując jego największe atuty. Duża w tym zasługa Ronalda Araújo oraz Julesa Koundé.
Ze świetnej strony w pierwszej połowie pokazał się Robert Lewandowski. Polak prezentuje wysoką formę, w czym uświadomił wszystkich podczas pierwszej części rywalizacji na Parc des Princes. Niejednokrotnie przechytrzał rywala inteligencją boiskową, tworzył sytuacje dla swoich kolegów, wygrywał pojedynki. Robił dokładnie to, czego oczekuje się od klasowego napastnika. Po przerwie nie był już tak aktywny oraz produktywny, lecz koniec końców występ na pewno może zaliczyć do udanych.
Wreszcie nie można nie wspomnieć o Raphinhi. Brazylijczyk po raz pierwszy w karierze zdobył bramkę w Lidze Mistrzów, a finalnie skompletował dublet i zasłużenie został wybrany zawodnikiem meczu. W stolicy Katalonii mają nadzieję znacznie częściej oglądać takie wydanie skrzydłowego.
FC Barcelona objęła prowadzenie w 37. minucie, ale zapomniała wyjść na drugą połowę. W efekcie została dwukrotnie skarcona. Najpierw do siatki trafił Ousmane Dembélé, a trzy minuty później tego samego dokonał Vitinha. Goście zostali posłani na deski, ale co najważniejsze, potrafili szybko się podnieść i ostatecznie wygrać to spotkanie.
Kluczowe role odegrali zawodnicy wprowadzeni z ławki rezerwowych. Magiczne podanie Pedriego znalazło adresata w osobie Raphinhi, a wprowadzony na boisko kwadrans przed końcem Andreas Christensen ustalił wynik meczu, pakując futbolówkę do bramki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Tym samym FC Barcelona odnotowała 12. mecz z rzędu bez porażki i to ona jest teraz faworytem do wygrania dwumeczu, którego stawką jest awans do półfinału Ligi Mistrzów.