Gdyby Messi był Marco van Bastenem, czyli wybitnym napastnikiem ... - wywiad z Dariuszem Wołowskim

2011-11-20 09:34:38; Aktualizacja: 13 lat temu
Gdyby Messi był Marco van Bastenem, czyli wybitnym napastnikiem ... - wywiad z Dariuszem Wołowskim
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Dariusz Wołowski - skromny człowiek posiadający wielką wiedzę. Wielokrotnie był wysłannikiem na największe, sportowe imprezy na świecie. Przez 19 lat pracował dla Gazety Wyborczej, gdzie pisał o piłce nożnej. Z(...)

Dariusz Wołowski - skromny człowiek posiadający wielką wiedzę. Wielokrotnie był wysłannikiem na największe, sportowe imprezy na świecie. Przez 19 lat pracował dla Gazety Wyborczej, gdzie pisał o piłce nożnej. Zdecydowaliśmy się przeprowadzić z nim wywiad, bo to wielki ekspert, jeden z największych w Polsce. Zapraszamy do lektury!

Za dwa tygodnie losowanie grup Euro 2012. Jakie drużyny chciałby Pan w grupie z Polską?

Niemcy lub Włochy, abyśmy mogli sprawdzić, czy jest szansa porywania się na cokolwiek. Do tego dołożyłbym dwie bardziej przystępne drużyny. Co prawda każdy mecz będzie o życie, ale chciałbym Grecję i Irlandię.

Jak Pan oceni ostatni mecz naszej kadry z Węgrami?

Ta reprezentacja, kiedy gra z zespołami pokroju Węgier wygląda przyzwoicie. Myślę, że mieli sporą przewagę i byli drużyną lepszą. Zaprezentowali kilka ciekawych zagrań. Podanie do Brożka, który nie wykorzystał sytuacji sam na sam było światowej klasy. Błaszczykowski robi różnicę, choć jest kilku piłkarzy, którzy mają lepszą sytuację w klubie. Mimo to, Kuba nadal jest postacią numer 1 w naszej reprezentacji. Na Węgrów nasza drużyna jest dobra, ale problem polega na tym, że Węgrzy i im podobne drużyny obejrzą Euro 2012 w telewizji. Na przykładzie meczu z Włochami można stwierdzić, że z drużyną wyrachowaną, renomowaną, która ma wielu klasowych piłkarzy, jest ciężko. Ten mecz był bardziej miarodajny od spotkania z Niemcami, który był bardziej epizodem. To pokazuje, że do czołówki europejskiej naszej reprezentacji wciąż daleko. Nie cieszyłbym się z tego, że pokonaliśmy Węgrów, martwiłbym się, że gładko przegrywamy z Włochami, bo to drużyny ich klasy przyjadą na Euro 2012.

Do Euro zagramy jeszcze tylko jedno kontrolne spotkanie. Nie za mało?

Oczywiście, że za mało. Nasza kadra jest wciąż w fazie tworzenia, a właściwie od 25ciu lat jest w fazie tworzenia. Przydałoby się tych meczów więcej. To normalna sprawa, że martwią się słabe reprezentacje, a dobre, jak Hiszpania nie potrzebują ich wielu. Widzieliśmy w meczu z Kostaryką, że kompletnie nie byli w stanie się zmobilizować.

Droga, jaką obrał PZPN jest słuszna? Wyraźnie poszli w stronę zysku, nie powinni podtrzymać tradycji orła na piersi?

Oczywiście, że powinni. Euro 2012 to wielkie święto dla polskiej piłki, a nawet dla całej Polski. Nie mieliśmy jeszcze tak wielkiej imprezy sportowej. Przyjadą najwybitniejsi piłkarze Europy, również kibie. Myślę, że taka wewnętrzna wojna jest kompletnie niepotrzebna. Można rozważać różne argumenty za i przeciw, jak to robią w innych krajach, ale jeśli naród chce tego orła, to powinno się go przywrócić i w ogóle nie dyskutować na ten temat. Tak naprawdę to jest temat, który powinno się załatwić w 5 minut. Oczywisty temat. Kibice chcą orła i powinni go mieć. Edyta Górniak artystycznie zaśpiewała hymn Polski przed Mundialem w 2002 roku, a teraz PZPN chce jakiegoś artystycznego orła, albo płatne godło zamiast tego, do czego przywykli kibice. Reprezentacja jest dla ludzi, a nie dla PZPN-u. Dla mnie nie ma dyskusji. Orła należy przywrócić, koniec kropka.

Dzisiaj pojawiły się informacje, że orzeł być może wróci na koszulki. Myśli Pan, że to się stanie?

Tak, myślę, że tak. Oburzenie jest tak ogromne, że nie miałoby to sensu. To jest prowadzenie jakiejś wielkiej batalii, kampanii. O co tak naprawdę, o co? Ludzie chcą reprezentacji z orłem, piłkarze też jej chcą. Nie ma o co się bić, mamy dużo więcej poważnych problemów, takich jak gra naszej drużyny, drogi, lotniska. Awantura o orła nie ma żadnego sensu.

Kibice zbojkotowali mecz z Węgrami, przyszło ich tylko 7 tysięcy. To chyba pokazuje ich bulwersację, prawda?

To jest absurd, aby Polska poświęcała tyle czasu na tę dyskusję. Ten, kto zrobił te koszulki powinien wyjść, przeprosić i ukłonić się kibicom.

Węgierscy kibice przyjechali z transparentem z pięknym przysłowiem w języku polskim: „Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki.” Wzór kibiców?

To przysłowie ma swoją tradycję, a ich reprezentacja ma świetnych kibiców. Jeśli wśród nich znajdują się ludzie, którzy zachowują się mniej przyzwoicie, to jest to margines, z którym policja powinna sobie bez większych problemów poradzić. Na pewno przeciętny kibic reprezentacji Polski to jest normalny facet i nie ma sensu prowadzić z nim wojen.

Nie obawia się Pan wrogich, lub wręcz nazistowskich haseł wygłaszanych przez polskich kibiców podczas Euro 2012? Prasa niemiecka, czy angielska jakiś czas temu opublikowała materiały ostrzegające swoich mieszkańców, że w Polsce może być gorąco.

Na Mistrzostwa Europy jeżdżę od 1992 roku. Widziałem w Szwecji atak kiboli, bandytów z Wysp, którzy zachowywali się w sposób absolutnie skandaliczny. Oczywiście byli traktowani przez policję jak bandyci. Widziałem wiele różnych problemów, które niosą ze sobą tak wielkie imprezy. Pamiętam Mundial we Francji i bestialską napaść na policjanta, który został zabity przez kibiców. Potem był odwet bandytów z Marsylii, którzy chcieli się zemścić na przyjezdnych Niemcach. Jeśli chodzi o incydenty związane z tak wielkimi imprezami, są one wszędzie podobne. Mam jednak nadzieję, że większość polskich kibiców w Polsce, to są ludzie, którzy mają pod czaszką tych klepek wystarczająco dużo, żeby tego nie robić. Oczywiście są grupy zorganizowane, dla których takie zawody są świetnym miejscem, żeby zaistnieć. To są bojówki, bandyci, z którymi powinna radzić sobie policja. Wpieranie Polakom, że są narodem czarnych owiec pośród narodów Europy, że tylko u nas jest antysemityzm, szowinizm, że tylko u nas występują różne patologie, byłoby śmieszne. Nie mówię tego dlatego, że jestem Polakiem, ale jeżdżę po świecie i widzę jak to wygląda. Myślę, że zetkniemy się z tymi samymi problemami, którzy mieli wszyscy organizatorzy Euro. Trzeba sobie jednak z tymi problemami poradzić.

Kadra do lat 21 po prostu przeszła samą siebie przegrywając z Mołdawią 0-1. Widzi pan szansę na poprawę systemu szkolenia młodych piłkarzy?

Niewielką. Jeśli za polski futbol będą odpowiedzialni ci sami ludzie, co dotychczas, to niewielką. Oczywiście powstało dużo Orlików, ale zapotrzebowanie na szkolenie jest bardzo duże. Do Akademii Fc Barcelony w Polsce, w ciągu tygodnia, zgłosiło się 2,5 tysiąca dzieci. To pokazuje jak bardzo najmłodsi i ich rodzice są spragnieni futbolu na normalnym poziomie i szansy rywalizacji. Abstrahuję od tego, czy ta Akademia jest w stanie wychować polskie dzieci na Xaviego, czy Iniestę, ale chodzi tutaj o pęd do dobrego szkolenia. To pokazuje, że Polacy chcą, że dzieci są zainteresowane. Jeśli jednak polskim futbolem nadal będą rządzić ci ludzie z PZPN-u, to on nadal będzie leżał. Dlaczego oni mieliby coś robić, skoro są zajęci bataliami o orła i innymi „poważnymi” rzeczami? Szkoleniem młodzieży można się zajmować, jak się chce być przy władzy 20 lat i się zdaje sobie sprawę, że jeśli ułożymy to szkolenie teraz, to ono za 10 lat da efekty. Jednak za 10 lat nie będzie już tych ludzi w PZPN-ie. Oni zajmują się zarabianiem pieniędzy dla siebie, a nie zarabianiem pieniędzy dla polskiej piłki i kształtowaniem jej fundamentów, czy rozwijaniem jej. Widać to gołym okiem. Nie jest to pierwsza ekipa, która tak robi. To już jest tradycja od czasów Mariana Dziurowicza, przez Michała Listkiewicza, do Grzegorza Laty. Obyśmy doczekali zmiany, ale w tym wypadku nie jestem optymistą.

Decyzja zarządu Wisły Kraków o zwolnieniu Roberta Maaskanta nie była zbyt pochopna?

Dla mnie była. Tuż przed rewanżem z Apoelem Nikozja mogliśmy sobie powiedzieć, że Wisła wygrała 5 kolejnych meczów w eliminacjach Ligi Mistrzów. Wyglądała wtedy na bardzo solidną drużynę, która zbudowana była z jakąś myślą. Piłkarze nie byli drodzy, ale jakoś się tam sprawdzali. Teraz okazuje się, że ten sam trener i ci sami piłkarze nie byli odpowiedni. Widzimy co wyprawia teraz Apoel Nikozja. Byli po prostu za mocni na Wisłę, za mocni na każdą polską drużynę. Która polska drużyna pojechałaby do Porto i tam zremisowała, a u siebie ich pokonała? Nie ma takiej drużyny w Polsce. W Wiśle tak jest, że jak się właściciel zdenerwuje, to wykonuje nerwowe ruchy. Jednak z tym każdy trener musi się liczyć. Guus Hiddink odszedł z reprezentacji Turcji, wcześniej Rosji. Trener przegrywa, trener odchodzi, taka jest zasada. Jednak w polskim futbolu należałoby wykazać trochę więcej cierpliwości. Niestety nie jesteśmy Rosją, a nawet Turcją. To są średniaki, a my jesteśmy poniżej średniej.

Manchester City wydaje się być już naprawdę potężny. Uważa Pan, że osiągnęli już dojrzałość potrzebną do zdobywania tytułów?

Jestem tego pewien. W Anglii idą jak burza. Oglądam ich każdy mecz i jest to drużyna, która ma ogromną ilość atutów. Od tyłu zbudowani są po angielsku, a z przodu po latynosku i nie jest im obcy futbol kombinacyjny. Mają wielkich piłkarzy. Myślę, że sprawdzą się w boju o trofea, ale może być różnie. Wielka drużyną jest Manchester United, bo nawet jak będą mieć ten jeden słabszy sezon, to poprzednie sezony przemawiają za nimi. Dla City ma być to pierwszy, wielki sezon. Jeśli chodzi o potencjał, to jest to drużyna, która jest faworytem do wygrania ligi angielskiej. W Lidze Mistrzów też mogą wiele zdziałać, choć niewykluczone, że odpadną już grupie.

Zaskoczył Pana wynik Hiszpanów w meczu z Kostaryką? Przez długi czas pachniało sensacją wielkiego kalibru.

Umiarkowanie mnie to zaskoczyło. Myślałem, że z Kostaryką sobie poradzą, natomiast trzeba spojrzeć na wyniki ich ostatnich meczów towarzyskich. 1-4 z Argentyną, 0-4 z Portugalią, 1-2 z Włochami, 0-1 z Anglią. Widać wyraźnie, że oni nie mają siły się przyłożyć do spotkań towarzyskich. Jest to zrozumiałe, bo gracze Realu Madryt, których w reprezentacji jest pięciu, za chwilę pojadą na Mestalla zagrać z Valencią o punkty. Z jakiego powodu mieliby zabijać się w Kostaryce? Co by to dało ludziom, którzy są mistrzami Europy, Świata, którzy muszą wydźwignąć Real Madryt z dołka i wygrać z nimi Ligę Mistrzów? Mają mnóstwo ważniejszych meczów niż ten z Kostaryką. Nikt tego otwarcie nie powie, bo nie wypada, ale pewnie połowa piłkarzy puka się w głowę, jeśli okazuje się, że trzeba zagrać w Kostaryce sparing, bo Prezes Federacji to umówił. Dla Kostaryki to było najważniejsze spotkanie roku, a dla Hiszpanii najmniej ważny mecz. Z tego wychodzą remisy.

Cristiano i Messi krytykowani są za występy w reprezentacjach. Ronaldo strzelił 2 piękne bramki i awansował na Mistrzostwa Europy, a Argentyna wygrała rzutem na taśmę. Dlaczego Messi nie prezentuje poziomu z Barcelony w kadrze narodowej?

Jest w tym trochę tajemnicy. Gdyby Messi był Marco van Bastenem, czyli wybitnym napastnikiem, ale jednak typowym napastnikiem. W Barcelonie jest tak, że nie czeka na podanie, potrafi zabrać piłkę, ograć trzech piłkarzy i strzelić gola. Dlaczego tak nie może być w reprezentacji Argentyny, to trudna sprawa. To też jest kwestia partnerów. W Barcelonie jest chemia niespotykana. Xavi z Iniestą są jak bracia syjamscy, rozumieją się doskonale. W reprezentacji tego nie ma, brakuje automatyzmu. Messi od 11. roku życia był w La Masia, więc miał więcej czasu na poznanie i nauczenie się tego systemu, który prezentuje Barcelona. Jedzie na kadrę i spotyka się z facetami, których zna z innych klubów. Jest Mascherano, ale to piłkarz defensywny, więc mu za bardzo nie pomoże. Jest jak jest, a rywalizacja jest na tyle silna, że tam byle czym się nie wygrywa. Argentyna jest potentatem, ma gwiazdy, ale nie da się spacerowo wygrać meczu. Wystarczy spojrzeć na ostatnie eliminacje Mistrzostw Świata, gdzie ledwo awansowali. Teraz są podobne kłopoty.

A może Cristiano jest po prostu lepszy od Messiego, ale ludzie nie przepadają za nim za jego styl bycia?

Na pewno część antypatii do Ronaldo bierze się z jego sposobu bycia. Trochę przypomina Johna McEnroe, który lubił mieć cały świat przeciwko sobie, żeby się bardziej motywować. Wątpię, czy Ronaldo jest lepszy od Messiego. Leo nawet w tak świetnej Barcelonie wyrasta ponad resztę. Oczywiście może się tak zdarzyć, że w tym sezonie Ligę Mistrzów wygra Real Madryt, pokonując wcześniej Barcelonę, a Ronaldo do tego strzeli gola. Wtedy to prawdopodobnie on odbierze Złotą Piłkę. Mimo wszystko jego notowania w światowej piłce są bardzo wysokie. Bez względu na to, czy gdzieś na niego gwiżdżą, czy gdzieś go nie lubią, bez względu na to, czy jego wypowiedzi kogoś irytują. Jest wybitnym piłkarzem, a postawa poza boiskiem to jest trochę inna rzecz.

Jest pan za wprowadzeniem powtórek lub chipów podczas meczów piłkarskich?

Zdecydowanie tak. To jest coś strasznego. Często wybitny piłkarz gra tylko na jednych Mistrzostwach Świata, a przegrywa je tylko dlatego, że piłka wpadła za linię, po czym wypadła, a bramka jest niezaliczona. Wysiłek całego życia, wszystkie nadzieję legną w gruzach z powodu pomyłki sędziowskiej, czy niedoskonałość ludzkiego wzroku. To jest absurd. Wprowadziłbym fotokomórkę na linii bramkowej. A wszystkie sporne sytuacje powinien oglądać na powtórce sędzia siedzący obok boiska. Informowałby sędziego głównego o tym, czy był karny, czy go nie było. Bredzenie o tym, że to zabiłoby futbol jest dla mnie kompletnym absurdem. Moim zdaniem futbol zabija przekonanie, że drużyna lepsza przegrała mecz przez złośliwość sędziego, co jest najgorsze, albo przez jego pomyłkę, co jest trochę lepsze, ale tak samo frustrujące.

A jak należy walczyć z symulantami? Niejednokrotnie oszukiwali oni sędziów i wpływali na przebieg spotkania.

Z całą surowością. Nawet miałem swój prywatny pomysł na symulantów. Jeśli piłkarz dodaje od siebie dramatyczny upadek, ale jest faulowany, to w myśl przepisów sędzia powinien odgwizdać rzut karny. Moim zdaniem, jeśli jest faulowany i pada w sposób teatralny, to sędzia powinien natychmiast odwracać od niego głowę. Wiem, że to absurdalnie zabrzmi, ale jeśli urwaliby mu nogę, ale jeszcze symuluje, żeby pokazać jak bardzo został skrzywdzony, to ja bym takich karnych nie dyktował. Moim zdaniem to jedna z absolutnie najgorszych plag w piłce nożnej. Jeśli nie będzie się z tym walczyć znacznie bardziej zawzięcie, niż tylko przez żółte kartki, to pokusa będzie zbyt wielka. Wywalczenie rzutu karnego w meczu potentata ze słabszym zespołem może zmienić jego losy. Pokusa jest ogromna, pieniądze są ogromne, trzeba dlatego bardzo ostrych kar za symulowanie.

Dariusz Wołowski prowadzi swojego bloga pod adresem www.dariuszwolowski.blog.interia.pl/

Rozmawiał Oskar Ogórkiewicz
Więcej na ten temat: Wywiady