Gikiewicz: Z taką bazą mogę zostać agentem piłkarskim
2017-11-01 23:48:15; Aktualizacja: 7 lat temu Fot. Transfery.info
Łukasz Gikiwicz opowiedział w wywiadzie dla „TVP Sport” o życiu w Jordanii i planach na przyszłość.
Po wyjeździe z Polski w 2013 roku, kariera Łukasza Gikiewicza potoczyła się bardzo interesująco, dając mu możliwość do mieszkania w wielu mniej lub bardziej egzotycznych krajach. Polski napastnik miał okazję występować w lidze tajskiej, saudyjskiej, cypryjskiej, kazachskiej, bułgarskiej, a ostatnio jordańskiej. Teraz 30-latek opowiedział o ostatnich latach w rozmowie z dziennikarzem „TVP Sport”, Mateuszem Karoniem. Całość TUTAJ.
- Być może trzeba będzie dopisać niebawem do tej listy kolejne miejsce. Tak to w życiu jest, że coś zmieniamy. Oczywiście nie planowałem takiego przebiegu kariery, kiedy odchodziłem ze Śląska Wrocław.
- Odrzuciłem propozycję przedłużenia kontraktu z Al-Faisaly Amman, który wygasa w maju. Kilka miesięcy temu wygraliśmy Arab Championship, tam pokazałem się z dobrej strony. Pytają o mnie kluby z Kataru i Egiptu, ale to zły moment, by na ten temat rozmawiać. Mamy mały kryzys w Al-Faisaly. Jako obcokrajowiec oraz piłkarz z doświadczeniem muszę pomóc drużynie rozwiązać problemy.
- Mógłbym tu zostać dłużej. Czuję się fantastycznie, wstałem o 10, było 31 stopni i świeciło słońce. Ludzie są przyjaźni. Nigdzie nie muszę płacić za obiad i kawę. Jeśli obcokrajowiec daje z siebie sto procent, to może być pewny, że zwrócą mu je z nawiązką. Od pierwszego dnia zaakceptowano mnie jak swojego. Może dlatego, że na początku wygraliśmy kilka spotkań, a ja grałem dobrze. Właściwie, dostaję wszystko, na co miałbym ochotę. Wcale nie – jak w Arabii Saudyjskiej – "jutro, jutro, jeśli Bóg będzie chciał", tylko natychmiast. Jeśli mam wolne, jadę nad morze Martwe, leżę sobie na tafli wody. Nie da się narzekać.
- Wymagania wobec obcokrajowca w krajach arabskich zawsze są większe. Jeśli nie grasz dobrze, to kibice są na ciebie źli. Nikt nie będzie tu atakował Jordańczyków, bo właśnie my mamy podnieść poziom zespołu. Jest gorszy okres. Kibice już wytykali mi, że nie strzeliłem gola od trzech meczów. Prosty przykład: jedziemy na mecz z liderem. Nie piszą do Jordańczyków, tylko od razu do mnie i pozostałych dwóch obcokrajowców, żeby któryś z nas zdobył bramkę. Trzeba sobie radzić.
- Kolejni Polacy? Jest nas niewielu, przecieramy szlaki. Adrian Mierzejewski robi dobrą robotę. Mam prośby, żeby załatwić jakiś klub. Jeszcze nie jestem menedżerem, więc niczego nie mogę obiecać. Czuję się dobrze, jem zdrowo i pogram jeszcze pięć, sześć lat. Zobaczymy, co się wydarzy. Mam dużo kontaktów, znam języki, nie odpycham ludzi. To dobra baza dla agenta. Mój prawnik z Chorwacji już proponował, żebyśmy to wykorzystali. Nie chciałbym jednak wybiegać myślami zbyt daleko.