Górnik Zabrze: Stanisław „Leon” Sętkowski nie żyje

Sętkowski już od lat 60. XX wieku wspierał „Trójkolorowych”, z którymi pierwotnie połączyła go pasja do biegania. Reprezentował barwy klubu w sekcji lekkoatletycznej i w 1961 roku został nawet mistrzem Śląska na 10 tysięcy metrów.

Gdy po dwóch latach wrócił do Zabrza, nie rozstawał się już praktycznie z drużyną piłkarską. Był obecny nie tylko na meczach domowych, ale i wyjazdowych.

Zasłynął z charakterystycznego dzwonka, za pomocą którego obwieszczał rozpoczęcie meczu przy Roosevelta od 1982 roku (w marcu przedmiot zaginął). Do legendy przeszedł także pewien obrządek. Mianowicie, po domowych spotkaniach wręczał on jego zdaniem najlepszemu zawodnikowi koguta z własnej hodowli.

Z tym ostatnim wiąże się pamiętna historia z barwną wypowiedzią Prejuce’a Nakoulmy. Piłkarz z Burkina Faso przyznał wprost, że nie zamierza hodować zwierzęcia.

„Będę go zjadł. Myślę, że go sam ugotuje, tak po afrykańsku, i będę go zjadł” - oświadczył po pokonaniu Jagielloni Białystok w 2011 roku.

Teraz Górnik Zabrze przekazał, że w wieku 82 lat słynny „Leon” odszedł z tego świata.

„Dziś był w klubie, jak każdego dnia. Przyszedł do sekretariatu po pocztę, pożartował, czekał na powrót drużyny ze zgrupowania. Cieszył się, że doczeka debiutu Łukasza Podolskiego w barwach Górnika, poznali się kilkanaście lat temu podczas pierwszej wizyty Łukasza na Roosevelta. Krótko po wyjeździe z klubu do domu zasłabł, trwająca blisko godzinę reanimacja nie powiodła się.

Żegnaj Stasiu. Dla wielu z nas byłeś jednym z najważniejszych symboli Górnika, związanym z klubem na dobre i na złe, a brzmienia twojego dzwonka nie zapomnimy nigdy. I choć już nigdy nie usłyszymy jego oryginalnego dźwięku zaraz po rozpoczęciu meczu, czy też bramce dla naszej drużyny, to zapewniamy, że Rodzina Górnika nie zapomni. Nigdy nie zapomni…” – czytamy w komunikacie klubowym.