Grosicki szczerze po transferowym zamieszaniu: Nie chciałem odchodzić z West Bromwich Albion

2020-10-30 07:55:04; Aktualizacja: 4 lata temu
Grosicki szczerze po transferowym zamieszaniu: Nie chciałem odchodzić z West Bromwich Albion Fot. FotoPyK
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: WP SportoweFakty | Express and Star

Kamil Grosicki przyznał w rozmowie z Mateuszem Skwierawskim na „WP SportoweFakty”, że nie nosił się z zamiarem opuszczenia szeregów West Bromwich Albion aż do momentu otrzymania informacji, że nie zostanie najprawdopodobniej zgłoszony do gry w Premier League.

Reprezentant Polski przyzwyczaił nad do realizowania transferów ze swoim udziałem tuż przed zamknięciem okna. W przypadku podjęcia przez niego próby przenosin do Nottingham Forest nie mogło być inaczej, ale niestety tym razem 32-letni zawodnik przegrał walkę z czasem i jego przeprowadzka na zaplecze Premier League nie doszła do skutku przez... 21 sekund spóźnienia.

Kamil Grosicki na usłyszenie tej informacji musiał czekać przeszło dwa tygodnie i przez ten czas żył w zawieszeniu oraz bez minut spędzonych na boisku, ponieważ West Bromwich Albion zdecydowało się w zaistniałej sytuacji nie zgłaszać go do udziału w krajowych rozgrywkach.

Ta sytuacja uległa zmianie po definitywnym ogłoszeniu fiaska transferu z udziałem doświadczonego skrzydłowego, który został natychmiast przywrócony do pierwszej drużyny „The Baggies” i teraz nie omieszkał odnieść się do ostatniego zawirowania powstałego wokół jego osoby.

- Od samego początku czułem, że jest problem i najpewniej ten transfer nie wypali. Gdyby stało się inaczej, to w przyszłości na mój przypadek, mogłyby się powoływać inne kluby. Nie ma świętych krów. Jak spóźnisz się na pociąg pół minuty i on już odjedzie, to przecież do niego nie wsiądziesz. Nie wiem tylko, dlaczego czekałem tyle czasu, żeby usłyszeć „nie”. Ja swoją umowę z Nottingham Forest podpisałem pięć minut przed zamknięciem okna, dokładnie o godzinie 16:55 (czasu angielskiego). Z mojej strony komplikacji nie było. Nie wiem, kto zawinił później, kto popełnił błąd - powiedział Grosicki w rozmowie z Mateuszem Skwierawskim na „WP SportoweFakty”.

- Ja nie chciałem odejść z West Bromwich Albion. Po powrocie z październikowego zgrupowania reprezentacji Polski, w ostatni dzień okienka transferowego, dowiedziałem się z klubu, że mamy szeroką kadrę i może zabraknąć dla mnie miejsca. Mówiąc konkretniej, że prawdopodobnie nie zostanę zgłoszony do rozgrywek. Mówiłem dyrektorowi sportowemu, że chcę powalczyć o swoją szansę w Premier League i nie w głowie mi transfer. Godziny leciały i zacząłem rozmyślać o przyszłości. Brak gry w WBA skomplikowałby moją sytuację w reprezentacji, a zaraz Mistrzostwa Europy - przyznał 32-latek.

- Nottingham Forest już sześć tygodni wcześniej wyraziło pierwsze zainteresowanie, dlatego z menedżerem odnowiliśmy temat. Nie uśmiechało mi się odchodzić, ale z drugiej strony Nottingham bardzo o mnie walczyło, co wiązałoby się z regularną grą w tym klubie. Zaoferowali też znakomity kontrakt. Zarobiłbym dużo większe pieniądze niż w West Bromwich. Bardzo walczyli o mnie, na pewno będę trzymał za nich kciuki w tym sezonie. Do końca nie wiadomo było, gdzie tak naprawdę trafię. Pan Evangelos Marinakis jest właścicielem dwóch klubów - Nottingham Forest i Olympiakosu. Próbowano to tak „zakręcić”, że w przypadku braku awansu z Nottingham do Premier League, trafiłbym za rok do Grecji - dodał reprezentant Polski.

Doświadczony skrzydłowy uważa także, że w naszym kraju nie wszyscy zdają sobie do końca sprawę z zasad, jakimi rządzi się „deadline day” na Wyspach Brytyjskich i dlatego spotyka go z tego tytułu sporo docinek ze strony polskich kibiców czy też dziennikarzy.

- W Polsce nie do końca rozumiany jest klimat angielskiego rynku. Dobrze jest to pokazane w serialu o Sunderlandzie na Netflixie, w drugim sezonie. Transfery często rozstrzygają się w Anglii w ostatnich minutach. To gra nerwów, negocjacje, podbijanie stawek. Mój menedżer wykonał ostatniego dnia sto telefonów. Taki jest „deadline day” - przyznał Grosicki, który w przeszłości nie zasilił w ostatnich godzinach okna transferowego szeregów takich ekip jak Burnley (lato 2016), Bursaspor (lato 2018), Sporting (lato 2019) czy Middlesbrough (zima 2019).

- W kilku okienkach nie udało mi się zmienić klubu, ale nie robię tego specjalnie. Wybieram zawsze najlepszą drogę dla siebie, myślę pod kątem rodziny. Nie zmieniam drużyny na siłę, bo ktoś mi każe. Robię to, co czuję - dodał 32-latek.

Do położenia reprezentanta Polski odniósł się także Slaven Bilić. Chorwat jest zadowolony, że taki wartościowy gracz pozostał ostatecznie w zespole.

- Nie jesteśmy przeciążeni piłkarzami, szczególnie na pozycji Grosickiego. Kamil jest zawodnikiem sprawdzonym na poziomie Premier League, grał w dużych turniejach i pozostaje podstawowym graczem reprezentacji Polski. Na pewno zostanie uwzględniony w kadrze i całkowicie od niego zależy, jak dużo będzie grać. Los jest w jego rękach. Bardzo lubię go jako zawodnika. Kiedy jest w gazie i w szczytowej formie, to jest bardzo cenny dla zespołu. Dlatego cieszę się, że w nim został - powiedział szkoleniowiec WBA.

Cała rozmowa Kamila Grosickiego z Mateuszem Skwierawskim jest dostępna na stronie na „WP SportoweFakty”.