Gyan: Nie mam nic wspólnego ze śmiercią tych ludzi
2014-09-24 20:47:16; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Reprezentant Ghany Asamoah Gyan odpowiada mediom, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią dwojga znajomych, do której doszło w lipcu na imprezie u zawodnika.
Jak co roku, piłkarz postanowił wyprawić imprezę z okazji zakończenia sezonu. Na lipcowym przyjęciu w miejscowości Ada pojawiło się około 30 osób. Zwykle zabawa odbywa się na jachcie, jednak tym razem był on w naprawie, dlatego zawodnik postanowił wypożyczyć łodzie motorowe.
Z tej atrakcji postanowili skorzystać raper Castro wraz z dziewczyną Janet Badu. W pewnym momencie partnerka wpadła do wody i zaczęła się topić. Na ratunek kobiecie skoczył Castro, który jednak utopił się z dziewczyną. Podczas wypadku na wodzie reszta imprezowiczów została na brzegu i nie wiedziała o niczym. Jednak najbardziej zastanawiającym w całej sprawie jest fakt, iż ratownicy na miejscu zdarzenia nie znaleźli ciał.
Lokalne media zaczęły podejrzewać Ghańczyka, że jest zamieszany w śmierć pary. 28-latek wydał oświadczenie w tej sprawie. Stanowisko Gyana przedstawił prawnik Kissi Agyabeng. – Jak dotąd milczeliśmy, jednak te dzikie zarzuty i plotki w mediach zmusiły nas do odzewu. Milczeliśmy dlatego, że nie wiedzieliśmy dokładnie, co stało się w Ada. Milczeliśmy, bo nie chcieliśmy ingerować w policyjne dochodzenia – tłumaczył.
- W naszym bolesnym milczeniu byliśmy całkowicie przerażeni faktem, że media próbowały wmieszać nas w tę sprawę. Nie mamy cienia wątpliwości, że nie jesteśmy winni zniknięcia Castro i Janet. Nie jesteśmy winni ani prawnie, ani moralnie. Castro z własnej woli skorzystał z łodzi i nie mamy pojęcia, co się z nimi później stało – dodał.
- Mamy tylko pewne przypuszczenia, co mogło się wydarzyć. Wiemy, że Janet i Castro nie mieli na sobie kamizelek ratunkowych. Jesteśmy w niewyobrażalnym bólu i szoku. Jednocześnie apelujemy do mediów o zawieszenie broni. Wyciągamy przyjazną dłoń do dziennikarzy. Nadszedł czas na zgodę – wygłosił Agyabeng w imieniu klienta.