Gylfi Sigurðsson zapadł się pod ziemię. Śledztwo trwa, zaś Everton snuje plany na przyszłość

2021-11-16 14:42:03; Aktualizacja: 3 lata temu
Gylfi Sigurðsson zapadł się pod ziemię. Śledztwo trwa, zaś Everton snuje plany na przyszłość Fot. FotoPyK
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Transfery.info | The Athletic | Iltalehti | Football Insider | The Times

Sprawa Gylfiego Sigurðssona zaszokowała kibiców Evertonu, zaś drużyna z dnia na dzień została pozbawiona swojej gwiazdy. Śledztwo trwa, ale wątpliwe, by Islandczyk zagrał jeszcze na Goodison Park.

Swój ostatni mecz 32-letni pomocnik rozegrał w maju tego roku, kiedy to wraz ze swoim Evertonem kończył rozgrywki Premier League przegrywając z Manchesterem City aż 0:5. Jeśli wtedy zawodnik liczył na to, że w kolejnej kampanii uda mu się zrewanżować za tę porażkę, wygląda na to, iż bardzo się mylił. Odkąd na jaw wyszła afera z jego udziałem, „The Toffees” nawet nie myślą o przywróceniu go do składu.

W lipcu Sigurðsson został oskarżony o wysyłanie wiadomości o treści seksualnej, których adresatką była nieletnia. Piłkarza aresztowano, choć jego żona zaprzeczała, jakoby miał być on winien jakichkolwiek czynów związanych z pedofilią. Aktualnie przebywa on na wolności po tym, jak wpłacono kaucję, lecz od tamtej pory w zasadzie zapadł się pod ziemię.

Najdroższy nabytek w historii Evertonu nie udziela żadnych wywiadów i nie pokazuje się publicznie, zaś klub odsunął go od składu, choć nie zdecydował się na zerwanie kontraktu. Na zawodniku co prawda ciążą poważne zarzuty, działacze postanowili jednak uszanować domniemanie niewinności.

Podjęte zostały za to próby sprzedaży zawodnika. Nikt jednak na to się nie skusił, również dlatego, że Islandczyk nie chciał rezygnować ze swoich wysokich zarobków.

Aktualnie wciąż prowadzone jest śledztwo w jego sprawie, a w styczniu okaże się, czy Sigurðsson ponownie trafi do aresztu. Niezależnie od wyniku dochodzenia w Evertonie już raczej nie zagra.

Everton co prawda odpuścił sobie spór prawny, mający na celu zerwanie umowy, nie osiągnięto porozumienia również w kwestii obustronnego rozwiązania współpracy. „The Toffees” niewiele jednak ryzykowali, zostawiając swoją byłą gwiazdę, ponieważ jej kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2022 roku.

Jeśli piłkarz zostanie oczyszczony z zarzutów, wkrótce będzie mógł w miarę swobodnie szukać nowego pracodawcy, o ile znajdą się na niego chętni i oczywiście on sam zechce wrócić do profesjonalnego futbolu.

Jeszcze w październiku „The Athletic” informowało, że Gylfi Sigurðsson pozostanie w cieniu co najmniej do połowy stycznia. Do tego czasu będzie mógł rozpocząć swobodne rozmowy z innymi klubami.