Iñaki Peña tego po Wojciechu Szczęsnym się nie spodziewał. „To mnie zszokowało”

2024-11-02 09:04:45; Aktualizacja: 2 godziny temu
Iñaki Peña tego po Wojciechu Szczęsnym się nie spodziewał. „To mnie zszokowało” Fot. FC Barcelona
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Mundo Deportivo

FC Barcelona po kontuzji Marca-André ter Stegena sprowadziła awaryjnie Wojciecha Szczęsnego. Dość niespodziewanie to jednak Iñaki Peña pozostaje pierwszym bramkarzem w hierarchii Hansiego Flicka. Hiszpański bramkarz opowiedział w rozmowie z „Mundo Deportivo” o swojej relacji z Polakiem.

Wojciech Szczęsny porzucił spokojną emeryturę, by dołączyć do FC Barcelony. Stało się tak, gdyż bardzo poważnej kontuzji doznał Marc-André ter Stegen i katalońska ekipa musiała niezwłocznie znaleźć nowego golkipera. Najbardziej jakościową opcją na wolnym rynku był właśnie były reprezentant Polski.

34-latek w ubiegłym sezonie odgrywał kluczową rolę w barwach Juventusu, toteż z początku wydawało się, że w hiszpańskim klubie z miejsca wskoczy do podstawowego składu. Tak się jednak nie stało.

Pierwsze rękawice niezmiennie dzierży Iñaki Peña. Po bardzo udanym występie w Klasyku z Realem Madryt jego pozycja umocniła się jeszcze bardziej. Nie zapowiada się więc na to, że dojdzie do przetasowania w hierarchii.

25-letni golkiper z Alicante przeżywa prawdopodobnie najlepsze chwile w karierze. W rozmowie z „Mundo Deportivo” przyznał on, że przyjście Wojciecha Szczęsnego dało mu naprawdę wiele.

- Oczywiste jest, że klub musi się chronić, szczególnie na pozycji bramkarza. Z bramkarzem z pierwszego składu i dwoma bramkarzami z rezerwy na dłuższą metę nie jest to opłacalne. Klub zdecydował się pozyskać bramkarza i powiedzieli mi o tym, za co jestem wdzięczny. To wiele mówi - zaczął Peña.

- Jako osoba jest spektakularny, co widać z zewnątrz. Znałem go tylko jako bramkarza i dzięki temu, jak grał w najlepszych drużynach w Europie. Pierwszego dnia zaczął ze mną rozmawiać i powiedział, że nie przyszedł tu, żeby ze mną rywalizować, że rywalizuję tylko ze sobą, co mnie zszokowało. Na pozycji bramkarza, na której panuje tak duża rywalizacja, że gra tylko jeden zawodnik, okazał szacunek, na który być może nie zasługiwałem. Ma 34 lata i bardzo pomaga - dodał.