Ofensywny pomocnik odgrywał istotną rolę podczas letnich sparingów przedsezonowych. Gdy przyszło do rozgrywania oficjalnych spotkań, czar prysł.
Hiszpan poczuł się oszukany przez Carlo Ancelottiego, który nie mogąc początkowo korzystać z Toniego Kroosa, nie zaufał mu dostatecznie.
Dziś, na półmetku rozgrywek, 29-latek nie ma na swoim koncie choćby minuty w Lidze Mistrzów, a swój ostatni występ w LaLidze zanotował przed miesiącem. Dostał około dziesięciu minut w rywalizacji z Granadą, a i tak zdążył ściągnąć na siebie krytykę.
W tej chwili włoski trener nie liczy na Isco i jeśli tylko pojawi się w styczniu za niego oferta, z pewnością nie będzie robił problemów. Do złożenia takowej przymierza się Newcastle United.
Jak informuje „AS”, 38-krotny reprezentant Hiszpanii wylądował na szczycie listy życzeń angielskiej ekipy, która znajduje się w piekielnie trudnym położeniu. Grozi jej bowiem spadek do Championship. Aby tego uniknąć, zespół ma zostać solidnie wzmocniony.
Marco Kirdemir, agent upoważniony do prowadzenia negocjacji w imieniu gracza w niektórych krajach, zapewnia, że jego klient jest zainteresowany przeprowadzką zarówno do Premier League, jak i Bundesligi. Co więcej, pojawiają się pierwsze propozycje z tych lig.
Rozgrywający w stolicy Hiszpanii inkasuje sześć milionów euro netto rocznie, a „Sroki” są gotowe zaoferować mu taką samą kwotę. To może skusić Isco do transferu na St James' Park.
W bieżącej kampanii wybiegał on na boiska siedem razy, a swoją obecność zaznaczył trafieniem przeciwko Mallorce.