Jagiellonia Białystok nie skorzystała na porażce Rakowa Częstochowa. Sama się potknęła [WIDEO]

2025-04-21 16:53:35; Aktualizacja: 17 godzin temu
Jagiellonia Białystok nie skorzystała na porażce Rakowa Częstochowa. Sama się potknęła [WIDEO] Fot. Dziurek / Shutterstock.com
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Transfery.info

W meczu 29. kolejki Ekstraklasy Jagiellonia Białystok niespodziewanie przegrała z Zagłębiem Lubin 1-3. Gospodarze nie wykorzystali potknięcia Rakowa Częstochowa, który jako pretendent do odebrania mistrzowskiej korony także poniósł porażkę.

Białostoczanie podchodzi do pojedynku z dużą dawką optymizmu, jaki spłynął na drużynę po rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Ligi Konferencji. Jagiellonia powstrzymała Real Betis. Dzielnie walczyła do końca, aby nawiązać kontakt o coś więcej, ale ostatecznie skończyło się na remisie i godnym pożegnaniu z europejskimi pucharami.

Teraz „Duma Podlasia” skupia się tylko na krajowym podwórku, a konkretniej na obronie mistrzostwa Polski. Wiadomo już, że na odcinku sześciu serii gier nie przejedzie się „zieloną autostradą”.

Na wieść o wcześniejszej porażce Rakowa z Pogonią Szczecin (0-1) Jagiellonia rozmarzyła się o zniwelowaniu straty do lidera na jeden punkt. Tymczasem sama wpadła w spiralę niepowodzeń podczas dnia meczowego przed własną publicznością.

Scenariusz rywalizacji układał się dla niej dobrze. W 15. minucie piłkę do siatki wpakował Jesús Imaz. Jeszcze lepsza od wykończenia Hiszpana okazała się cudowna asysta Jarosława Kubickiego. Podanie od niego minęło całą formację defensywy.

Podopieczni Adriana Siemieńca nie poszli za ciosem. Jeszcze w pierwszej połowie stracili prowadzenie po świetnej akcji Tomasza Pieńki. Skrzydłowy został powstrzymany w polu karnym, ale do uwolnionej futbolówki dopadł Kajetan Szmyt i to on zdobył bramkę. Pomogła nieudana interwencja Sławomira Abramowicza.

Szalę zwycięstwa na swoją stronę nieoczekiwanie przechylili goście. Pieńko znalazł się na ustach wszystkich po wywalczonym rzucie karnym. Sfaulowany przez Enzo Ebosse 21-latek początkowo nie wykorzystał „jedenastki”, ale musiała zostać ona powtórzona za zbyt szybkie wbiegnięcie w pole karne piłkarza gospodarzy. Za drugim razem już się nie pomylił.

Ten sam Pieńko dobił przeciwnika w doliczonym czasie spotkania. Porażka z „Miedziowymi”, którzy znacznie przybliżyli się do utrzymania pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego, stała się faktem. Strata Jagiellonii do Rakowa została podtrzymana. Nadal wynosi ona cztery „oczka”.