James Rodríguez: Simeone powiedział mi, że byłbym dla niego bardzo ważnym zawodnikiem w Atlético Madryt
2021-04-02 12:35:32; Aktualizacja: 3 lata temuLatem 2019 roku James Rodríguez powrócił do Realu Madryt z wypożyczenia do Bayernu Monachium. Wtedy zgłosiło się po Atlético Madryt, a transfer był nawet w fazie finalizacji. Ostatecznie, z niezrozumiałych dla gracza przyczyn, zawodnik nie otrzymał zgody na odejście.
Ofensywny pomocnik został sprowadzony do Niemiec przez Carlo Ancelottiego, który współpracował z nim wcześniej w ekipie „Królewskich”. Kariera Kolumbijczyka na Allianz Arenie zaczęła się znakomicie.
W spotkaniu z FC Schalke 04 strzelił on gola i zanotował asystę. Tak się jednak składa, że dziewięć dni później zwolniony został włoski szkoleniowiec. To, mimo wszystko, nie wpłynęło zbytnio na pozycję zawodnika w drużynie.
James Rodríguez u Juppa Heynckesa grał regularnie, a w konfrontacji z Realem Madryt w dwumeczu na etapie półfinału Ligi Mistrzów pokazał się z dobrej strony. Ostatecznie sezon kończył z ośmioma trafieniami oraz 14 ostatnimi podaniami.Popularne
Następna kampania nie była już tak udana dla lewonożnego gracza i chociaż Bayern Monachium chciał go zatrzymać, dokonując wykupu, on sam postanowił odejść. Po czasie przyznał, że nie odpowiadał mu tamtejszy klimat.
Tym sposobem wrócił do Hiszpanii i wydawało się, że lada moment zmieni pracodawcę. W grze były dwa kluby, a konkretnie SSC Napoli oraz Atlético Madryt. Bliżej było mu do „Los Rojiblancos” i niewiele brakowało, aby operacja stała się faktem.
– W ostatnim sezonie w Realu Madryt grałem bardzo mało. Kiedy zdecydowałem się odejść z Bayernu Monachium, miałem kontakt z innym klubem, to było praktycznie załatwione. Tym klubem było Atlético Madryt. Real Madryt nie chciał pozwolić mi odejść. Rozmawiałem z „Cholo” Simeone. Powiedział mi, że byłbym dla niego bardzo ważnym zawodnikiem w Atlético Madryt. Musisz zapytać Florentino Péreza, dlaczego mi na to nie pozwolił. Ja tego nie wiem – wyznał w rozmowie ze stacją ESPN.
– Wiedziałem, że z Zidane’em na ławce nie będę grał zbyt wiele. To był sezon, który nie był dobry. Teraz, kiedy jestem w Evertonie, chcę udowodnić, że to na mnie nie wpłynęło i myślę, że kiedy tylko mogłem, prezentowałem się dobrze – zauważył.
– Gdyby nie było tu Carlo (Ancelottiego - dop. red.), nie wybrałem tego klubu, mówię, jak jest. To on był powodem, dla którego tu przyjechałem. Z czasem zacząłem poznawać klub, ludzi, którzy tu pracują i dowiadywać się, jakie są ich cele, i zobaczyłem, że myślimy podobnie. Carlo miał zasadnicze znaczenie dla mojego przybycia. Był dla mnie dobry w Realu Madryt oraz Bayernie – uzupełnił.
Dziś 29-latek to jedna z gwiazd Evertonu, który pozyskał go bez potrzeby uiszczania opłaty za transfer. Jak dotąd zgromadził on 21 spotkań, zdobył pięć bramek i zanotował osiem asyst, a jego zespół wciąż jest w grze o europejskie puchary.