Jedna połowa to za mało. Lech Poznań nie dał rady Crvenej zveździe [WIDEO]

2025-08-06 22:36:46; Aktualizacja: 2 godziny temu
Jedna połowa to za mało. Lech Poznań nie dał rady Crvenej zveździe [WIDEO] Fot. Pawel Jaskolka / PressFocus
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: Transfery.info

Lech Poznań mimo dającej nadzieje na korzystny wynik pierwszej połowy musiał na sam koniec uznać wyższość Crvenej zvezdy. Serbowie zwyciężyli 3-1 przy Bułgarskiej i zapewnili sobie w ten sposób niezwykle cenną zaliczkę przed rewanżem.

Lech Poznań walczy o awans do nadchodzącej edycji Ligi Mistrzów. Po wyeliminowaniu w drugiej rundzie islandzkiego Breiðabliku nadszedł czas na pierwszą potyczkę z Crveną zvezdą.

Już od pierwszych minut zespół trenera Nielsa Frederiksena mógł liczyć przy Bułgarskiej na gorące wsparcie swoich sympatyków. Lepiej w mecz weszli jednak przyjezdni, bo to oni dziewięć minut po pierwszym gwizdku zdobyli otwierającego gola.

Dogodną pozycję do oddania strzału wyśmienicie wykorzystał Rade Krunić. 31-latek przymierzył mniej więcej z szesnastego metra i zgodnie z planem wpakował piłkę do bramki strzeżonej przez Bartosza Mrozka.

Lech w obliczu straconego gola musiał szybko odpowiedzieć i trzeba przyznać, że w roli odrabiającego straty zasłużył na pochwały. Urzędujący mistrz Polski błyskawicznie ruszył do ataku, aż w końcu stworzył sobie dogodną sytuację, którą w 34. minucie na wyrównujące trafienie zamienił Mikael Ishak.

Szwedzki napastnik umiejętnie wykorzystał precyzyjną centrę od João Moutinho i wolejem doprowadził do remisu.

Lech książkowo zareagował na straconego gola, ale jedna dobra połowa to za mało. Dobrą passę trzeba było również podtrzymać w drugiej części pojedynku, a tego „Kolejorzowi” zrobić się nie udało.

Crvena natomiast wykorzystała europejskie doświadczenie i dwukrotnie umieściła futbolówkę w siatce. Najpierw dublet skompletował Krunić, a później w 73. minucie dzieło dokończył Bruno Duarte.

Lechowi nie udało się już w tym meczu nic odmienić, a więc do rewanżu podejdzie on z wynikiem 1-3. To nie był udany wieczór, choć pierwsza połowa naprawdę mogła napawać kibiców sporym optymizmem. Liczy się jednak końcowy wynik, a z niego cieszyć mogą się tylko goście. Na domiar złego groźnie wyglądającej kontuzji doznał jeszcze Filip Jagiełło.