Reprezentant Polski zimą tego roku wrócił na stałe do Legii Warszawa, z której to najpierw trafił do Krasnodaru, a nieco później był z niego wypożyczony do stolicy. Od tamtej pory 29-latek rozegrał 12 spotkań w Ekstraklasie. Strzelił w nich gola i zanotował asystę.
- Chciałem wrócić do Legii. Nikt mnie na siłę do Warszawy nie zabrał i nie kazał grać w Legii. Kiedy usłyszałem, że jest możliwość powrotu, od razu się zdecydowałem. W tym klubie spędziłem najwięcej czasu. To mój dom, jest mi w nim dobrze. W Warszawie wszystko się zaczęło...
- Czy chciałbym usłyszeć hymn Champions League z boiska? Bardzo, w Lidze Mistrzów jeszcze nie miałem okazji grać. Występowałem w Lidze Europy, na EURO 2016 dotarłem z reprezentacją do ćwierćfinału, ale Champions League dotąd mnie omijała. Nawet na mecze eliminacyjne się nie załapałem. Trzeba to zmienić i jestem dobrej myśli - jeszcze usłyszę hymn z boiska - przyznał „Jędza”.
Doświadczony
defensor zdradził również m.in., dlaczego wybrał numer „55”
na koszulce, a także... za kogo będzie trzymał kciuki w
najbliższym finale Ligi Mistrzów.
- Kiedyś grałem z
„dwójką”, ale wziął ją Michał Pazdan. Rok temu na
wypożyczeniu dostałem „piątkę”, którą teraz ma Maciek
Dąbrowski. W Rosji grałem z 5, potem z 55, więc zostawiłem te
piątki w Legii. Dobrze się kojarzą, pierwsze mistrzostwo Polski
wywalczyła właśnie w 1955 roku.
- Komu będę kibicował? Realowi. Nie ma innej możliwości. Od dziecka kibicuję Królewskim. Podobnie, jak cała rodzina.