Pięć milionów euro za niedocenionego reprezentanta Polski. Duża szansa na transfer

Na boiskach Serie A naprawdę nieźle poczyna sobie Sebastian Walukiewicz. Reprezentant Polski walczy o transfer, gdyż Sassuolo może go sprowadzić definitywnie za pięć milionów euro. „Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby klub go wykupił” - przyznał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” agent Giacomo Branchini.

W przypadku Walukiewicza mówiło się ostatnio głównie o kuriozalnych okolicznościach braku powołania do reprezentacji Polski. Mianowicie obrońca miał nie odebrać telefonu od selekcjonera Jana Urbana, przez co ten postawił na innego defensora. 

- Chyba nie odebrał, a później my już zgubiliśmy numer czy coś takiego - powiedział następnie opiekun „Biało-Czerwonych”. Naturalnie, sporo osób „nie kupiło” tego tłumaczenia.

25-latek na pewno w kontekście sportowym zasługiwał na powołanie. Od momentu przenosin do Sassuolo gra regularnie w Serie A. Opuścił tylko jedną kolejkę z powodu kontuzji. 

Popularne

Previous

Szykuje się powrót do Ekstraklasy?! Na ratunek kariery

Od tego transferu zacznie Marek Papszun

Kibice Legii Warszawa wyciszeni w Canal+? Jest reakcja stacji

„To najlepiej zarządzany klub w Polsce”. Bez wahania

Trzy lata temu był poza zasięgiem polskich klubów, teraz kupiła go Cracovia

Robert Lewandowski nie trenuje z FC Barceloną

Z Wisły Kraków do Ekstraklasy? „Bardzo chętnie bym go wziął”

Wielki powrót Wojciecha Szczęsnego do bramki Barcelony?!

Next

Obecnie ekipa z Reggio Emilia zajmuje mocne, dziewiąte miejsce w tabeli. Wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Walukiewicz już teraz walczy o swoją przyszłość. W jego umowie wypożyczenia z Torino widnieje kwota wykupu w wysokości pięciu milionów euro. Istnieje duża szansa, że opcja zostanie aktywowana. Tego chciałby sam zawodnik.

- Jesteśmy zadowoleni z tej współpracy, ale co do przyszłości, to zajmiemy się tym później. Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby klub go wykupił, ale jest za wcześnie, by o tym rozmawiać. W drużynie są zadowoleni z Sebastiana - przyznał agent 25-latka, Giacomo Branchini, w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”.