Kiedy na Stadio San Paolo trafił obecny szkoleniowiec turyńskiej ekipy, tj. latem 2015 roku, w drużynie był już 27-letni defensywny pomocnik. Ich współpraca układała się jednak na tyle dobrze, że gdy po trzech sezonach 60-latek został wybrany na nowego menedżera Chelsea, zapragnął mieć u siebie byłego podopiecznego. I tak „The Blues” za 50 milionów funtów (57 milionów euro) kupili z SSC Napoli Jorginho.
W przeciągu całego poprzedniego sezonu gracz urodzony w Brazylii wyrósł na jednego z liderów zespołu, notując w sumie aż 54 występy (dwa trafienia). Kampania zwieńczona triumfem w Lidze Europy była jednak dla Maurizio Sarriego ostatnią, jeśli chodzi o przygodę z londyńskim klubem. Postanowił on bowiem skorzystać z życiowej szansy i wrócił do Włoch, by poprowadzić najlepszą ekipę Serie A w ostatnich latach, a więc Juventus.
Reszta to już dobrze znany wszystkim scenariusz. Pupil doświadczonego szkoleniowca został połączony z jego nowym pracodawcą i wydawało się, że transfer może dojść do skutku, lecz nic takiego ostatecznie nie miało miejsca. Mimo wszystko odnieść się do tego postanowił João Santos, agent 18-krotnego reprezentanta „Azzurich”.
– Do niczego nie doszło. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku Hellasu Werona i SSC Napoli, z Chelsea łączy nas długofalowy projekt. Zostało mu pięć lat kontraktu i powiedzmy, że chciałby zostać na kolejne cztery sezony [w rzeczywistości umowa Jorginho wygasa 30 czerwca 2023 roku - dop. red.] – oświadczył w rozmowie z Radiem Kiss Kiss.
Jorginho jak dotąd w koszulce Chelsea rozegrał 59 spotkań i trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. Wcześniej wystąpił on w 160 meczach SSC Napoli.