José Mourinho wskazał winnych remisu Romy z FK Bodø/Glimt. W dwumeczu padł wynik 3-8...

2021-11-05 10:58:52; Aktualizacja: 3 lata temu
José Mourinho wskazał winnych remisu Romy z FK Bodø/Glimt. W dwumeczu padł wynik 3-8... Fot. Marco Iacobucci Epp / Shutterstock.com
Kamil Freliga
Kamil Freliga Źródło: Sky Sport Italia

Trener AS Romy José Mourinho musiał tłumaczyć się z kolejnej straty punktów z norweskim FK Bodø/Glimt. Tym razem, poza własnymi piłkarzami, na antenie Sky Sport Italia skrytykował też sędziów czwartkowego spotkania.

Przed dwoma tygodniami Rzymianie ulegli na wyjeździe aż 1:6, a po meczu szkoleniowiec włoskiej drużyny nie zostawił suchej nitki na piłkarzach, których wystawił na wyjściowej jedenastce. Kilku z nich odsunął już od zespołu, a na rewanż z Norwegami desygnował do gry mocniejszy, bardziej zbliżony do tego z Serie A, skład. I to nie wystarczyło jednak do zwycięstwa. Mecz na szczycie grupy C  Ligi Konferencji zakończył się remisem 2:2.

Mourinho i tym razem postanowił wskazać zawodników, na których najbardziej się zawiódł. Największa fala krytyki spadła jednak na arbitrów, którzy w tych rozgrywkach nie mają możliwości korzystania z systemu VAR.

– Myślę, że wynik jest dla nas bolesny. To nie był świetny występ, popełniliśmy wiele błędów technicznych, szczególnie w pierwszej połowie, gdy graliśmy od tyłu. Po każdym podaniu do Jordana Veretout lub Ebrimy Darboe traciliśmy piłkę. Skończyło się 2:2 i taka jest rzeczywistość, ale to oczywiste, że należały nam się dwa rzuty karne. Były ewidentne. Można mówić, co się chce, ale było 2:2, a oni oddali dwa strzały celne i zdobyli dwie bramki. My też strzeliliśmy dwa gole, ale dodatkowo powinniśmy mieć dwie jedenastki. 

– Nie wiem, czy do sędziowania meczów Ligi Konferencji są wybierani słabi, dopiero zaczynający kariery arbitrzy. Nie mówię nic o tym z meczu w Norwegii, bo tam przegraliśmy 1:6, ale tutaj należały nam się dwa rzuty karne. 

Poza dwoma środkowymi pomocnikami, Mourinho negatywnie ocenił też występ swoich ofensywnych piłkarzy. Chwalił za to obrońców, którym przez większość meczu udawało się neutralizować największe gwiazdy Bodø/Glimt.

– Roger Ibañez tym razem schował fantastycznego w pierwszym meczu Olę Solbakkena do kieszeni, ale ten miał w końcu jedno dotknięcie i strzelił pięknego gola. Musiałem chronić Marasha Kumbullę, dla którego to nie jest odpowiedni rywal i postawiłem na Bryana Cristante w obronie. Kim więc miałem grać w pomocy? Musiałem posłać do gry Darboe. Milan, mając z problem w meczu z nami, wpuścił Tiemoué Bakayoko i Sandro Tonalego. Ja nie mam takich możliwości. Ale tym razem nie chodziło o kontrolę środka pola. Największy problem mieliśmy z przodu. Nicolò Zaniolo, Tammy Abraham i Henrikh Mkhitaryan źle wyglądali fizycznie, podejmowali złe decyzje i mylili się przy podaniach. W dobrej formie jest tylko Stephan El Shaarawy.

Portugalski trener przyznał, że jego podopiecznym brakuje skuteczności i drużyna cierpi pod bramką rywala, ale i tak największą winą za stratę punktów obarczył sędziów. 

– Tak, mieliśmy swoje szanse, ale jeszcze raz powtarzam: decydujące były błędy arbitra. Piłkarze walczyli do końca. Możemy teraz analizować ich statystyki, ale ile jeszcze punktów stracimy przez sędziów? Juventus, Milan i Bodø/Glimt... – wyliczał „The Special One”, którego drużyna wygrała zaledwie jedno z ostatnich sześciu spotkań.