Przedstawiciele „Bawarczyków” zostali postawieni pod ścianą przez jeszcze urzędującego szkoleniowca pierwszego zespołu w osobie Hansiego Flicka, który zapragnął opuścić szeregi aktualnego mistrza Niemiec po zakończeniu obecnego sezonu.
Władze Bayernu Monachium nie zamierzały iść na wojnę z 56-letnim trenerem i od razu przystąpiły do poszukiwań jego następcy, na którego wytypowali Juliana Nagelsmanna.
Ekipa z Allianz Areny nawiązała w ekspresowym tempie kontakt z RB Lipsk i następie przystąpiła do rozmów z klubem oraz samym szkoleniowcem w celu ustalenia warunków transferu 33-latka oraz warunków indywidualnej umowy.
Te zakończyły się osiągnięciem bardzo szybkiego porozumienia, ponieważ „Bawarczycy” przystali od razu na warunki zaproponowane przez „Byki”.
- W ciągu ostatnich kilku dni wiele się zmieniło, jeśli chodzi o stanowisko trenera Bayernu Monachium. Dlatego Julian Nagelsmann podszedł do nas i powiedział w otwartej dyskusji, że jego wielkim życiowym marzeniem było zostać szkoleniowcem Bayernu i chciałby przenieść się do Monachium, jeśli nadarzy się taka okazja po zakończeniu tego sezonu - przyznał Oliver Mintzlaff, prezes RB Lipsk.
- Oczywiście podpisaliśmy z nim długoterminowy kontrakt bez klauzuli odstępnego. Usilne pragnienie Juliana, by zostać trenerem Bayernu, skłoniło nas do tego, aby po intensywnych dyskusjach podjąć decyzję o otwarciu mu drzwi, jeśli spełnione zostaną określone przez nas warunki. Po rozmowach z „Bawarczykami” zostały one spełnione - dodał działacz niemieckiego zespołu.
W mediach pojawił się szereg informacji świadczących o tym, że „Byki” mogą zarobić łącznie 25 milionów euro na odejściu 33-latka.
Obecnie przekazywane doniesienia wskazują jednak na to, że RB Lipsk nie był aż tak zachłanny i zgodził się na przedwczesne rozstanie z Nagelsmannem za 15 milionów euro oraz dodatkowe bonusy, które w przypadku aktywacji nie pozwolą nawet przekroczyć bariery 20 milionów euro.
W zaistniałej sytuacji młody trener wyrównał na razie rekord transferowy z udziałem André Villasa-Boasa, który przeniósł się z FC Porto do Chelsea za 15 milionów euro w 2011 roku, i z pewnością w niedalekim czasie go przebije po aktywacji zapisów w umowie zawartej pomiędzy oboma klubami.
Sam 33-latek nie przejmuje się zbytnio zapłaconą za niego sumą i już nie może doczekać się podjęcia nowego wyzwania w karierze po wypełnieniu ostatnich zadań w obecnej drużynie.
- Jest jeszcze za wcześnie, żeby się pożegnać, bo tu w Lipsku jeszcze nie skończyłem pracy. Moja misja zakończy się latem i do tego czasu będzie trwała na pełnych obrotach. Nigdy nie ukrywałem, że jestem podekscytowany stanowiskiem trenera w Bayernie Monachium i byłbym szczęśliwy, mogąc podjąć tę pracę, gdyby nadarzyła się taka jednorazowa okazja. Objęcie tej funkcji jest dla mnie czymś wyjątkowym. Dlatego chciałbym podziękować Oliverowi Mintzlaffowi i wszystkim odpowiedzialnym w RB Lipsk za znalezienie rozwiązania wspólnie z Bayernem, które umożliwi mi spełnienie tego marzenia. Teraz zamierzam w pełni skupić się na pozostałych trzech meczach w Bundeslidze i oczywiście na półfinale Pucharu Niemiec, aby jak najlepiej zakończyć ten sezon - dodał Nagelsmann.