Szkoleniowiec „Bianconerich” zdecydowanie ma prawo mieć mieszane uczucia co do zakończonego już we Włoszech okna transferowego. Drużynę niespodziewanie opuścił Cristiano Ronaldo, a w jego miejsce sprowadzono Moise Keana, oprócz tego jedynym dużym ruchem było sprowadzenie Manuela Locatellego. Pomocnik był priorytetem dla trenera, ale i tutaj pojawiają się pewne zastrzeżenia.
Włoch dołączył do zespołu bardzo późno, a wszystko przez przeciągające się negocjacje z Sassuolo. Ponadto Allegri liczył na sprowadzenie nowego registy, ostatniego dnia okna transferowego klub zrezygnował jednak z Miralema Pjanicia, którego FC Barcelona próbowała się za wszelką cenę pozbyć. Mała liczba ruchów na rynku sprawiła, że trener może liczyć jedynie na wzmocnienia w postaci zawodników powracających z wypożyczeń.
Nie tak to wszystko miało wyglądać. „Il Giornale” informuje, że nowy-stary szkoleniowiec miał odbyć rozmowę z dyrektorami, w tym Federico Cherubinim, głównym odpowiedzialnym za transfery. Podczas konwersacji miał być wyraźnie wściekły i krzyczeć, że nie tak miało wyglądać to okno.
Klub rzekomo złożył Allegriemu konkretne deklaracje, kiedy negocjowano warunki jego powrotu na Allianz Stadium i według samego zainteresowanego nie zostały one spełnione.
Przez co najmniej najbliższe pół roku 54-letni taktyk będzie musiał rzeźbić w tym, co ma.