„Kamil Glik nienawidzi się ze Zbigniewem Bońkiem”
2022-11-05 14:17:12; Aktualizacja: 2 lata temuSławomir Peszko wydał autobiografię zatytułowaną „Peszkografia”, w której dzieli się wieloma ciekawymi kulisami ze świata piłki nożnej. Wyznał tam między innymi o wielkim konflikcie na linii Zbigniew Boniek - Kamil Glik.
Sławomir Peszko to niezwykle barwna postać polskiego futbolu. W swojej karierze występował w takich zespołach jak między innymi Wolverhampton, FC Köln, Parma oraz Wisła Kraków, a obecnie gra dla Wieczystej Kraków.
Ostatnio natomiast poświęcił sporo czasu na napisanie swojej autobiografii, którą zatytułował „Peszkografia”.
37-latek porusza w niej wiele ciekawych kwestii. Tyczą się one nie tylko jego kariery klubowej, ale też reprezentacyjnej. Jeden z wątków przykuł szczególną uwagę czytelników.Popularne
Chodzi o konflikt na szczycie polskiej piłki pomiędzy byłym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewem Bońkiem a reprezentantem „Biało-czerwonych” Kamilem Glikiem.
U progu kadencji 66-latka, czyli w 2013 roku, Polacy ulegli Anglii na Wembley w stosunku 0-2, co nie spodobało się Bońkowi.
„Jako samiec alfa od razu chciał pokazać, kto tu rządzi. Co to w ogóle jest. Przegrywacie mecz za meczem. To wstyd, kompromitacja. Koniec tego, od jutra to się zmieni. Teraz będzie po mojemu...” - miał powiedzieć.
To ewidentnie nie przypadło do gustu Glikowi, który zwrócił uwagę ówczesnemu prezesowi.
„A to nie trener powinien decydować?” - zapytał, na co Boniek nie pozostał mu dłużny.
„Ty się lepiej skup na sobie. A w ogóle jak nie masz sił wracać po pięćdziesięciu minutach, to poproś o zmianę, ryknął Zibi, a Kamil, który jest twardzielem, nie pozostał mu dłużny” - twierdzi Peszko.
„Zrobiła się z tego niepotrzebna pyskówka. Wszyscy pospuszczaliśmy głowy, chociaż każdy wiedział, że „Glikson” ma rację”.
„Kamil z Bońkiem się nienawidzą. To żadna tajemnica. Niechęć między nimi da się wyczuć na kilometr, nawet jeśli przed kamerami obaj podają sobie ręce i potrafią się wyściskać. Zresztą nie ma przypadku w tym, że dwóch selekcjonerów na początku swojej kadencji niespodziewanie pomijało Glika” - dodaje na koniec Peszko.