Kibice Liverpoolu liczyli, że wygrana w finale Capital One Cup będzie dobrym prognostykiem nad przyszłość, a podopiecznym niemieckiego menadżera doda pewności siebie. Mimo ogromnej woli walki, "The Reds" ulegli jednak faworyzowanym rywalom po serii rzutów karnych.
Piłkarze z Anfield nie wykorzystali aż trzech z czterech wykonywanych jedenastek, a fani po meczu zastanawiali się, dlaczego Klopp postawił na niektórych egzekutorów. Największą dyskusję wywołała nieobecność w tym konkursie Daniela Sturridge'a.
Opiekun Liverpoolu postanowił wyjaśnić, dlaczego napastnik nie został desygnowany do stanięcia przed szansą pokonania dobrze dysponowanego Willy'ego Caballero, usprawiedliwiając też Jordana Hendersona, którego podejrzewano o uniknięcie odpowiedzialności.
- Sturridge miał problem z chodzeniem. W ostatnich minutach łapały go skurcze, więc nie widziałem szans, by podjął próbę - oświadczył Klopp.
- Jeśli chodzi o Hendersona... zapytałem pięciu zawodników, czy są gotowi stanąć oko w oko z bramkarzem i wszyscy powiedzieli "tak". Jordan nie został więc poproszony - dodał.