Atmosfera na trybunach najbardziej popularnego stadionu w Kraju nad Wisłą o wielu, wielu lat stała się tematem dyskusji na forum publicznym. Co i rusz znajdujący się w środku dziennikarze, reporterzy czy zwykli fani kadry publikują w mediach społecznościowych smutne obrazki, podczas których oprócz gwarnego odśpiewania hymnu panuje cisza i chaos w dopingowaniu drużyny.
Doskonały przykład stanowi choćby ostatnie spotkanie w barażach o EURO 2024, kiedy w tłumie liczącym około 54 tysiące bez problemu dało się usłyszeć przyjezdną grupkę 100-150 kibiców wspierających Estonię.
Nie tak dawno PZPN próbował różnych pomysłów, od telebimu wyświetlającego hasła czy przyśpiewki, jakie mieli wykrzykiwać widzowie po człowieka, który w roli DJ-a zachęcał do aktywizacji publiczności.
Niewykluczone, że wkrótce doczekamy się zrzeszonej grupy fanatycznych kibiców nakręcających „młyn”, który zarazi swoją energią resztę zgromadzonych ludzi obserwujących mecz nieopodal płyty boiska.
– Myślę, że jest przestrzeń na poważną rozmowę na temat tego, jak mógłby być zorganizowany doping na Stadionie Narodowym i czy faktycznie nie powinno być uprzywilejowanej grupy kibiców, która jeździ na mecze wyjazdowe i zawsze jest z reprezentacją. Tacy kibice mogliby np. zdobywać punkty do wewnętrznego rankingu, by przy zakupie biletów mogli mieć pierwszeństwo. Popracujemy nad tym – podzielił się pomysłem Wachowski.
Odkąd obiekt przy alei Księcia Józefa Poniatowskiego został wybudowany na potrzebę EURO 2012, stał się prawdziwym domem „biało-czerwonych”. Starsi kibice niejednokrotnie tęsknią jednak za atmosferą z chorzowskiego „Kotła Czarownic”, gdzie doping niósł się znacznie donośniej.