Kucharski: Lewandowski przyszedł w jednym celu - żeby mnie nagrać
2020-12-04 08:40:06; Aktualizacja: 3 lata temuCezary Kucharski w rozmowie z WP SportoweFakty wypowiedział się na temat zamieszania z Robertem Lewandowskim.
Kilka tygodni temu Prokuratura Regionalna w Warszawie zatrzymała Kucharskiego pod zarzutem kierowania gróźb karalnych w stronę kapitana reprezentacji Polski. Menedżer od samego początku nie przyznawał się do popełnienia tego czynu. W pewnym momencie Business Insider Polska opublikował fragment rozmowy między panami. Ostatnio przedstawiciele Kucharskiego złożyli jednak wniosek do prokuratury o upublicznienie wszystkich rozmów, ponieważ część, która pojawiła się w sieci, ich zdaniem jest wyrwana z kontekstu.
W rozmowie z WP SportoweFakty Kucharski raz jeszcze podkreślił, że nie szantażował Lewandowskiego.
- To kłamstwo, grube kłamstwo. To wymyślona konstrukcja, która miała mocno uderzyć we mnie, odwrócić uwagę od prawdziwego powodu naszego sporu, czyli nierozliczonych wspólnych interesów. Nie ma - jak sugeruje druga strona - dwóch różnych spraw, nie można osobno traktować kwestii naszych rozliczeń i osobno rzekomego szantażu. Obie nasze rozmowy - zarówno ta z Monachium, jak i ta z Warszawy - dotyczyły wyłącznie zamknięcia wspólnego biznesu. (…) Po pierwsze, ta taśma to jest mały fragment naszych wielogodzinnych rozmów. Po drugie, na pytanie Roberta odpowiedziałem trzykrotnie, żeby przeczytał sobie porozumienie, skoro nie wie, za co są „te pieniądze”. Taka też była rzeczywista odpowiedź. Po trzecie, specjalnie dobrane są dwuminutowe wypowiedzi, które mają sugerować w przestrzeni publicznej, że dochodzi do domniemanego szantażu. Popularne
- On przyszedł w jednym celu: żeby mnie nagrać i uprawdopodobnić z góry założoną tezę o szantażu. (…) Wiedziałem, że będzie nam trudno porozumieć się co do kwoty, więc podczas rozmowy w Warszawie najbardziej naciskałem Roberta, aby zdecydował się na podpisanie umowy arbitrażowej, aby nasz spór rozstrzygnąć w Krajowej Izbie Gospodarczej - powiedział Kucharski (cała rozmowa na WP SportoweFakty).
Na zakończenie całej sprawy zapewne przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.