Kylian Mbappé zdjęty w przerwie hitu Ligue 1. Nie zamierzał siedzieć na ławce [FOTO]

Paris Saint-Germain pewnie przewodzi w ligowej tabeli Ligue 1. Mimo to wyjazdowa rywalizacja mistrza Francji z AS Monaco budziła sporo emocji.

W pierwszym składzie paryżan pojawił się Kylian Mbappé. 

25-latek na przestrzeni bieżącej kampanii ligowej zanotował 21 trafień, dokładając jeszcze cztery asysty. Po pierwszej połowie spotkania na Stade Louis II nie powiększył swojego dorobku.

Luis Enrique podgrzał atmosferę, zmieniając w przerwie gwiazdora. Początkowo wydawało się, że może to być przyczyna urazu. Fabrice Hawkins z RMC Sport wyklucza jednak taką możliwość.

Sam Mbappé nie przejął się zbytnio takim przebiegiem zdarzeń. Drugą połowę śledził cały w skowronkach z wysokości trybun w towarzystwie matki.

25-latek w poprzedniej kolejce nie dotrwał do końca meczu ze Stade Rennes. Wówczas jednak wybiegł na drugą część, opuszczając murawę dopiero w 65. minucie.

- To bardzo proste, prędzej czy później, kiedy to nastąpi [odejście Kyliana Mbappé], będziemy musieli przyzwyczaić się do gry bez niego. Kiedy uznam to za stosowne, to zagra, a jeśli nie, to nie zagra. Tak postępują wszyscy trenerzy wobec swoich zawodników - skomentował wtedy Luis Enrique.

Na myśl nasuwa się oczywista myśl, że taka sytuacja to pokłosie zbliżającego się odejścia i transferu Mbappé do Realu Madryt.

❗️Kylian mbappé emerging from the tunnel and waves to the stadium of Monaco, his former club. He takes photos with the fans. pic.twitter.com/m6gtI1bSRT

— KMZ (@KM10Zone) March 1, 2024

🇫🇷 Kylian Mbappé, following second half in the stands next to his mother Fayza after being subbed off. https://t.co/hs2b78MECp pic.twitter.com/rKILX1A00M

— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) March 1, 2024

Mbappe schodzi z boiska w przerwie, podobno bez kontuzji, po czym wraca sobie na chillu z telefonem w 49. minucie, żeby usiąść z mamą na trybunach. Jeśli faktycznie to była zwykła zmiana, bez urazu, to czegoś takiego chyba jeszcze nie widziałem. Akcja jak z jakiegoś benefisu czy…

— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) March 1, 2024