Ostatnie niedzielne spotkanie Ekstraklasy zapowiadało się niezwykle interesująco. Lechia Gdańsk, która ma spore szanse na udział w przyszłej edycji europejskich pucharów, gościła na swoim terenie walczącego o mistrzostwo Lecha Poznań.
Drużyna z Poznania musiała poradzić sobie bez swojego najlepszego strzelca, bowiem Mikael Ishak pauzował na skutek kontuzji. Na ławce zasiadł ponadto João Amaral, który niedawno zmagał się z koronawirusem.
Spotkanie lepiej rozpoczął faworyzowany Lech Poznań. Od pierwszej minuty narzucił swoje tempo gry i stwarzał więcej sytuacji, jednak piłka ani razu nie znalazła drogi do siatki.
Kibicom momentalnie przypomniała się rywalizacja z jesieni przeciwko Jagiellonii Białystok, gdzie pomimo wielu okazji do strzelenia bramki, nie udało się wykorzystać żadnej z nich, a koniec końców Lech Poznań przegrał to spotkanie 0-1.
Do przerwy wynik w Gdańsku nie uległ zmianie. W drugiej połowie obraz gry prezentował się tak samo. To wciąż „Kolejorz” częściej operował piłką i utrzymywał ją blisko pola karnego rywala.
W 72. minucie spotkania Lech Poznań przeprowadził ładną akcję, a Jakub Kamiński trafił do siatki Lechii Gdańsk. Arbiter Paweł Raczkowski dopatrzył się jednak w tej sytuacji pozycji spalonej, zatem bramka nie została uznana.
Później goście z Poznania nieco wyhamowali, a do głosu zaczęli dochodzić rywale. Zryw gospodarzy został niespodziewanie wynagrodzony w 85. minucie, bowiem trafienie zaliczył 17-letni Filip Koperski. Był to pierwszy celny strzał Lechii Gdańsk w niedzielnym spotkaniu.
Do ostatniego gwizdka sędziego Lech Poznań nie zdołał już zagrozić bramce gospodarzy, zatem skromne prowadzenie 1-0 zamieniło się w zwycięstwo.
Ten wynik oznacza, że doczekaliśmy się zmiany na pozycji lidera Ekstraklasy, a walka o mistrzostwo nabierze jeszcze większych rumieńców. Dzięki piątkowemu zwycięstwo to Pogoń Szczecin zakończyła 22. kolejkę na pierwszej lokacie, a Lech Poznań traci do niej jeden punkt.